Mieszkańcy Francji, jednej ze światowych potęg kinematograficznych, przez ponad trzy miesiące nie mogli chodzić do kina z powodu pandemii. Od poniedziałku otwarta jest znowu część kin. Pozostałe ruszą w środę, tradycyjny dzień premier. Ruszają też produkcje nowych filmów.

Straty poniesione przez francuskie sale kinowe od 14 marca, kiedy wszedł w życie zakaz ich odwiedzania, szacowane są na ok. 400 mln euro z samych biletów. Kinomani nie mogli się już doczekać otwarcia kin. Z badań wynika, że ok. 18,7 mln Francuzów planuje wybrać się na seans w ciągu najbliższych czterech tygodni.

Warunkiem spełnienia tych zamiarów będzie ścisłe przestrzeganie reguł sanitarnych, o których część społeczeństwa chciałaby już jak najszybciej zapomnieć, chociaż niebezpieczeństwa związane z koronawirusem nadal czyhają na wszystkich nieostrożnych.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Zalecane jest noszenie masek ochronnych we wszystkich pomieszczeniach (hole, korytarze, bufety, toalety…) oprócz samej sali kinowej".

    Gdy u nas zakazywano wychodzenia w celach innych niż niezbędne, a lasy były zamknięte (w przeciwieństwie do marketów budowlanych), we Francji, gdzie epidemia wprost szalała, wprawdzie można było wychodzić tylko na przepustkę, ale można było iść pobiegać, nawet jeśli tylko w określonych godzinach i w określonej odległości od domu.

    Gdy u nas trzeba siedzieć w kinie w masce, we Francji nie.

    Przez cały pierwszy weekend po otwarciu w jednym z popularnych kin studyjnych było 30 widzów. W ten sam weekend w niedzielę w środku dnia w siłowni, do której chodzę, było 30 osób naraz. W kinie trzeba siedzieć w masce, na siłowni nie.

    Nikt mi nie wmówi, że to nie przez maseczki. Zwłaszcza okularnicy mają ciężko. A i tak zakazem mało kto się przejmuje, zwłaszcza że w małych kinach w ciepłe dni klimatyzacja średnio wyrabia i nie ma szans na nie więcej niż 20 stopni, jak w multipleksach. Oczywiście mało kto z tych, których zakaz nie odstraszył. Czyli ludzie w większości nie chodzą, bo maseczki, a ci, którzy chodzą, nakaz, a jakże, w większości łamią.

    Cały Szumowski.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0