Monika Banyś: Z naszych badań wynika, że dobrze oceniają polskich pracodawców. Tylko stosunkowo niewielki odsetek zgłasza niezadowolenie. Negatywne doświadczenia ma mniej niż 10 proc. pracowników z Ukrainy.
– Z reguły do opinii publicznej przebijają się negatywne informacje, ale te zdarzenia nie mają wpływu na całościowy obraz pracy w Polsce. Przeważają zdecydowanie pozytywne lub neutralne doświadczenia ukraińskich pracowników. Te natomiast rzadko są widoczne w mediach. Podobnie było zresztą, gdy Polacy wyjeżdżali po 2004 r. pracować do Wielkiej Brytanii. Tam również nagłaśniano głównie negatywne historie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Nie ulega watpliwości, że pracodawcy kochają mieć w miarę tanich pracowników którzy w dodatku będą potulni, więc lobbują za kolejnymi ułatwieniami w ich sprowadzaniu. Fakty są jednak takie, że ta kategoria pracowników zaniża wynagrodzenia dla polskich pracowników, i po drugie, my mamy w Polsce poziom aktywizacji zawodowej ludności ledwo przekraczający 60%, co oznacza że na każde 3 osoby w wieku produkcyjnym ledwie 2 pracują. Tymczasem w Niemczech czy Szwecji ten poziom aktywności sięga blisko 80%, a to oznacza, że gdybyśmy chcieli taki poziom osiągnąć, to mamy jeszcze w kraju prawie 2 miliony niepracujących, a zdolnych do pracy. Tylko tych niepracujących nie zaktywizuje się rozdawaniem 500+ i premiowaniem siedzenia w domu, i potrzebna jest też rozsądna polityka komunikacyjna żeby ci ludzie mieli czym do pracy dojechać i z niej wrócić. Ot przykład, w Warszawie brakuje rąk do pracy, a w Szydlowcu 120 km dalej na bezrobociu siedzi pół powiatu, podczas gdy w wielu krajach jest to 1,5 godziny dojazdu pociągiem.
To jest paranoja.
Racja. Ale w Polsce rzad woli sie klocic i tracic czas zamiast powolac specjalistow, przebadac rynek pracy i zorganizowac go wlasciwie. Latwiej jest dac za darmo niewlasciwie rozlokowane 500+ aby zapenwic sobie wlasne wygodne zycie. Tych ludzi nie interesuje wlasciwy rozwoj kraju. Kraj sobie "leci" jakas wlasna droga, a oni walcza po chamsku o stolki przy pomocy KK ktory ma za cel tylko biznes dla siebie. Polska tragedia zrodzona z glupoty i ignorancji polakow.
Może nie wszyscy lubią spędzać 3-4 godziny dziennie na dojazdach...
Znacznie wygodniej siedzieć w domu bez pracy i klepać biedę.
Wszystkie duże skupiska oferują więcej miejsc pracy niż prowincja. Na Zachodzie ludzie często zmieniają miejsce zamieszkania dla pracy.
Tyle, że Polak Polaka traktuje dokładnie tak samo. 2600 brutto i klaskać uszami z radości...