Charles Lieber to profesor chemii na Harvardzie. Zarzucono mu ukrywanie powiązań z Chinami. Amerykańskie uczelnie dostają od rządu sygnał: trzymajcie się z dala od Chińczyków, którzy kradną nasz dorobek naukowy.

28 stycznia Charles Lieber, naukowiec mający w dorobku liczne patenty z dziedziny nanotechnologii i jej zastosowania w medycynie i biologii, został wprowadzony do sądu federalnego w Bostonie w kajdankach. Badacz od lat typowany do Nagrody Nobla jest oskarżony o okłamywanie władz amerykańskich w sprawie swojej pracy naukowej w Chinach. Zarzuty dotyczą jego współpracy z Uniwersytetem Technologii w Wuhan (WUT). Amerykańskie uczelnie są w szoku.

Dziekanowi wydziału chemii na Harvardzie kazano zapłacić milion dolarów kaucji. Wypuszczono go i będzie odpowiadał z wolnej stopy, ale grozi mu pięć lat więzienia.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Nie ulega wątpliwości, że szpiegostwo gospodarcze jest ważnym elementem postępu. Po co poświęcać czas i środki na wielokrotne rozwiązywanie tych samych problemów? Czy nie lepiej zacząć tam, gdzie ktoś skończył i pójść dalej? Przedstawiciel pewnej firmy technologicznej w Izraelu na pytanie, jak się chronią przed kradzieżą ich rozwiązań odpowiedział: "Uciekamy do przodu, a konkurencja jest cały czas za nami."
    już oceniałe(a)ś
    5
    0