I tak nie jest źle. W Polsce zagrożenia dla demokracji widzi 51 proc. badanych (30 proc. jest przeciwnego zdania), ale na Słowacji aż 61 proc. Niewiele mniejszy niepokój odnotowano na Węgrzech, w Rumunii ( po 58 proc.) czy Bułgarii (52 ). Nawet w Niemczech obawy o demokrację są o punkt procentowy wyższe. Autorzy badania przypisują to rosnącej w siłę skrajnie prawicowej Alternatywie dla Niemiec (AfD), która w ostatnich miesiącach zdobywała co czwarty głos w kolejnych wyborach regionalnych we wschodniej części kraju.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Albo dlaczego nie uczestniczą w wyborach, a tym samym nie próbują nawet temu przeciwdziałać?
może w sprawach wolności i bezpieczeństwa nie widzą różnicy między PO, a PISem? Niekoniecznie micha na pierwszym miejscu. Jak ktoś nie ma żadnej wiedzy na temat trójpodziału władzy, demokracji, konstytucji, to dlaczego zakładać złą wolę? Brzytwa Hanlona.
Żeby nie widzieć różnicy trzeba jeszcze być ślepym, głuchym i nierozgarniętym. Raczej widzą różnicę ale jakoś ją sobie tłumaczą, racjonalizują pokrętnie, ewentualnie udają tylko że nie widzą.
"Żeby nie widzieć różnicy trzeba jeszcze być ślepym, głuchym i nierozgarniętym. "
cóż...
Nigdy więcej Dudy!!!
Aż poleje się krew, aż pokochają swoich gwałcicieli.
W Polsce nie ma żadnego zagrożenia dla demokracji i praworządności - bo w Polsce nie ma ani demokracji, ani praworządności. Nie ma i nie było. I nie zanosi się, że będzie. Jest wiele tego objawów a najbardziej widoczna jest sprzeczna z konstytucją pozycja kościoła - o której wszyscy wiedzą - ale NIKT - nie odważy się powiedzieć. - NIKT !!!!!!!
A co my robimy?
Mówimy, wytykamy, ale przestępcy nie słyszą, bo taka ich robota, aż zadźwięczy łom w uszach.
Kluczowe teraz jest to, żeby ten strach nas całkowicie nie sparaliżował.
A istotną rolę w podnoszeniu pozytywnej adrenaliny powinny przyjąć na siebie wolne media.
Nie tylko treścią publikowanych artykułów i podawanych informacji, lecz także sposobem i formą docierania do coraz szerszej grupy odbiorców.
Po lekturze różnych publikacji w sprawie wzmożonych i zorganizowanych ataków różnych trollowni i centrów hejterskich uważam również, że ważną kwestią dla niepublicznych publikatorów powinno być przeorganizowanie systemu analizy i dopuszczania komentarzy pod publikowanymi w serwisach artykułami.
Tylko czy czołowi dziennikarze, publicyści i symetrysci z opozycyjnych mediów to zaakceptują, że wybory wygrywają nie wyłącznie partie polityczne? Dalej będą się przedstawiali jako niezależni dziennikarze bez sympatii politycznych?
Dzisiaj w huku informacji z Internetu? Who cares? Kto ich za takich uważa?
Przyznam, że nie znam odpowiedzi na Twoje pytania.
Powinni na nie odpowiedzieć przede wszystkim, wywołani przez Ciebie do tablicy, czołowi dziennikarze. Może zrobią to sami, a może ktoś inny ich oświeci. Czas pokaże. Byleby nie nastąpiło to zbyt późno.