Gospodarka, głupcze... Sławne hasło znad biurka Billa Clintona może nie tyle się zdezaktualizowało – bo sytuacja ekonomiczna wciąż ma wpływ na sukces polityczny – ile nie oddaje złożoności obrazu. Dla ludzi liczy się jakość życia, a ta jest powiązana nie tylko z zamożnością, lecz także np. z czystością środowiska, dostępnością edukacji i leczenia, siłą więzi społecznych.
Powstało już kilka wskaźników mierzących poziom szczęścia społeczeństw: wskaźnik szczęśliwej planety (HPI), wskaźnik rozwoju społecznego (HDI) czy światowy raport szczęśliwości (WHR). Nie jest to tylko zabawa dla miłośników alternatywnego stylu życia – dwa ostatnie wskaźniki są wspierane przez ONZ. Niektóre rządy usiłują odejść od dyktatu PKB, np. Nowa Zelandia przy planowaniu budżetu uwzględnia jego wpływ na „satysfakcję z życia”.
Wszystkie komentarze
Populiści skutecznie wmawiają ludziom, że są jakieś ciemne siły, jacyś ONI, gdzieś tam w Brukselach i Berlinach, którzy tylko kolonizują i niszczą. Oferują przy tym proste rozwiązania dla skomplikowanych problemów. Po I wojnie światowej Włochy i Rumunia powiększyły swoje terytoria i nie było specjalnych powodów do społecznego niezadowolenia. A jednak wkrótce władzę zdobyli nikomu nieznani faszyści, bo jeździli po wsiach, pomagali ludziom w prostych pracach i przy okazji wmawiali, że ktoś, gdzieś, w Paryżu i Berlinie, że Żydzi, że masoni, że dybią i wyzyskują.
Co się w Polsce diametralnie zmieniło po 1989 roku, to polska wieś. Wystarczy zrobić sobie wycieczkę, przyjrzeć się tym nowym albo wyremontowanym domom, nowiuśkim tynkom, dachówkom, ogródkom, ogrodzeniom i garażom. To jest standard życia niejednokrotnie lepszy niż w mieście. Ludzie mają świadomość, że to najlepszy czas dla polskiej wsi w historii, a jednocześnie są bombardowani, że Bruksela, że Berlin, że opozycja na ich pasku, że zabiorą. No i że ci z Afryki i Syrii, którzy dopływają do Włoch i Grecji, to następnego dnia będą tutaj, zgwałcą i zniszczą. Można być więc zadowolonym i jednocześnie dać sobie wmówić wyimaginowane zagrożenia.
Inna strona medalu jest taka, że jest rzeczywiście dużo ludzi zdegradowanych bezrobociem, niepewnością i biedą - w Stanach choćby tzw. pas rdzy, we Francji przemysłowy okręg północno-wschodni - kiedyś bastion lewicy, teraz Frontu Narodowego. Oczywiście populiści bazują też na braku wykształcenia czy braku umiejętności przystosowania się do szybko zmieniającego się świata i ogromnej ilości informacji, których część społeczeństwa nie jest w stanie przyswoić. Stąd też ucieczka w heroizowaną przeszłość bohaterów narodowych i wielkich zwycięstw. Przeszłość jest bezpieczna, bo znana, podczas gdy teraźniejszości dużo ludzi nie rozumie, a przyszłości się boi. Zwłaszcza, gdy ktoś ich skutecznie i celowo wystraszy.
Komentarz bardziej wartościowy niż sam artykuł
Kłaniam się nisko.
a ciemnych sil jak wiadomo powszechnie nie ma ? :)
W skrócie tak to chyba wygląda. Ale tylko w ogromnym skrócie. Inne trochę wydają się powody wzrostu atrakcyjności populizmu na Zachodzie, inne u nas. Np. w byłych demoludach nie ma powszechnego u młodych, potwornego, strachu wynikającego z degradacji planety. Przeważa raczej "chłopski rozsądek" połączony z denializmem.
Podobne są za to skutki oddziaływania mediów tzw społecznościowych na zdziczenie komunikacji społecznej a zatem dostarczenia codziennie miliarda dowodów, że bliźni są pozbawieni wyobraźni (nie to co my), że są ograniczeni umysłowo (nie to co my), głupi, okrutni i że nie dostrzegają jedynej prawdziwej prawdy (czyli naszej). Permanentny dostęp do tak się jawiącego świata prowadzi do społecznego regresu i "wkurwu frustrata" jako emocjonalnej normy.
Ludzie źle się z tym czują i z ulgą powitają każdego, kto im dostarczy kozła ofiarnego na którym mogą odreagować swą agresję. I prostego, zrozumiałego pooodu dlaczego poinni to zrobić.
Kiedyś ktoś to wyjaśnił tak: łatwiej jest kilku łobuzów nakłonć do spuszczenia łomotu Einsteinowi niż namówić ich aby zrozumieli teorię względności. Trudno odmówić takiemu poglądowi słuszności.
Bardzo dobry komentarz. Od siebie dorzuciłbym jeszcze jeden czynnik: przywiązanie do religii. Radio Maryja i PiS potrafiło wyodrębnić sfrustrowaną grupę, egzystującą jakby na marginesie życia politycznego, pozbawioną w swoim mniemaniu wszelkiej mocy sprawczej, i wmówić jej, że może odegrać znaczącą rolę w wojnie, jaka się toczy o "przyszłość Ojczyzny", "wiarę" itd. I tak oto skromny emeryt przeobraził się w husarza, nieustraszonego bojownika wiary, moralności i tradycji. Wreszcie czuje się dowartościowany, a prawdziwy orgazm przeżywa, gdy uda mu się parasolką zdzielić dziennikarkę TVN.
Zgadzam się. Media społecznościowe są destrukcyjne w zakresie tworzenia baniek. Ich powszechna dostępność w połączeniu z brakiem szerokiej edukacji buduje potworka - teraz nie jest już potrzebna inteligencja jako klasa społeczna i autorytety, skoro każdy ma w kieszeni telefon z internetem i wie wszystko. Wie wszystko lepiej. No i denializm - ciągle zbyt mało tłumaczy się czym jest i jak na niego reagować.
Przywiązanie do religii może mieć tu faktycznie znaczenie. Inna sprawa na ile to jest tylko przywiązanie, a na ile rzeczywista wiara i jakieś wartości. Z moich obserwacji wynika, że życie konserwatystów niewiele albo zgoła niczym nie różni się od życia tych, których nazywają "lewakami". Tak samo żyją ze sobą przed ślubem, tak samo się rozwodzą itd. Ja nie znajduję żadnych poważniejszych różnic. Ich "konserwatyzm" czy "prawicowość" są czysto deklaratywne.
Konsekwentnie uważam natomiast iż metody badawcze stosowane w socjologii czy psychologii to są poprostu bulszitologią stosowaną
Widzisz, od czegoś trzeba zacząć tą poprawę jakości życia, w Polsce do 2015 roku największym problemem była bieda skrajna i bieda relatywna związana z niskimi wynagrodzeniami.
I to pierwsze znacznie ograniczył PiS swoimi programami socjalnymi, to drugie być może będzie rozwiązane wymuszonymi przez państwo wzrostami płac minimalnych.
transfery socjalne, mimo, że szkodliwe dla gospodarki i jej konkurencyjności były konieczne. PiS jednak zrobił rzecz niewybaczalną i wcześniej czy później się to na nim zemści. Mianowicie, dając wszystkim jak z konewki - zakłócił obieg motywacyjny w społeczeństwie. Ludziom należy pomagać dobrze. Rozdawnictwo, bez ponoszenia ryzyka i konsekwencji, nie jest dobrym sposobem. Jest złem zabijającym w ludziach krytycyzm, myślenie w szerszych kategoriach niż druga półka od góry w lodówce. Nie stało się tak, że nareszcie zostali zauważeni i docenieni pracujący najciężej i zarabiający (za swoją ciężką pracę) najwięcej. Czyli mniej zamożni płatnicy podatków i danin. Dostali wszyscy. Przy okazji obsypani podarkami (których nie potrzebują) zostaną coponiektórzy, a inni klepiący biedę, nawet się nie zorientują. że trzeb iść.
Kto wsparł PiS? Prowincjonalna biedota. Bo Platforma w kółko powtarzała, że nie da im kasy, bo nie ma, a tu prezes przyszedł i dał i kasa jest. Błąd Platformy.
Włochy? Proszę bardzo. Ludzie tam mieli już dość ciągłego zaciskania pasa.
Wybrali kogoś kto im obiecał kasę.
Anglia? Masy ludzi wq…wionych na migrantów z Polski.
Stąd Brexit.
Niemiecka AfD? Proszę bardzo. Niemcy to jedno państwo dwóch narodów: Niemców i Niemców Wschodnich. W całych Niemczech jest kilkaset uniwersytetów. I żaden rektor, nawet na Wschodzie, nie jest z Niemiec Wschodnich. To tylko jeden przykładzik,
lista jest znacznie dłuższa.
USA? Kiedyś dumne centrum światowego przemysłu samochodowego w Detroit (GM) legło w ruinach. Fizycznie. To się i zrobił wq..rw w narodzie.
Nie, nie. Szczęśliwi gniewnych nie wybierają.
Wybierają gniewni.