Spróbujcie na Bałkanach naprawić samochód inny niż niemiecki. Kiedyś zdarzyło mi się w Nowym Pazarze zepsuć japończyka. Mechanicy tylko kręcili głowami. „Co mi odbiło?” – pytali. „Niemieckimi się jeździ”. W końcu jeden z nich coś tam popukał, postukał, powiedział, że no dobra, może do Polski dojadę, ale żebym sobie w Polsce natychmiast niemiecki kupił.
Wtedy to zobaczyłem. Jakby ktoś mi łuski zdjął z oczu. Po Bałkanach jeżdżą prawie same mercedesy, audi, ople, ale najwięcej golfów. Serbia, Czarnogóra, Macedonia, Bośnia. Niezłomny i nieugięty osiołek pociągowy Bałkanów. Kiedyś osioł, teraz golf.
Wszystkie komentarze
który wśród aut był długo tym, czym kałasznikow
wśród karabinów. "
Każdy orze jak może. Akurat co do kałasza to Rosja skradła go Niemcom, razem ze Schmeisserem, którego po prostu porwano na Syberię, z tym, że po zrobieniu kałasza
słowa dotrzymali i pozwolili inżynierowi wrócić do ojczyzny.
Owszem mają swoje kultowe filmy i Niemcy np. w latach 70-tych nakręcono pięć filmów z serii "Dudu", których bohaterem jest inteligentny garbus "koloru safari" (żeby nawiązać do innego klasyka). Zaś na początku lat 90-tych powstał klasyk z Tilem Schweigerem pt. "Manta Manta", gdzie ścigają się faceci w VW, mercedesie i oplu. Nie mówiąc już o długowiecznym policyjnym serialu RTL "Alarm für Cobra 11 – Die Autobahnpolizei", którego sensem istnienia jest pokazywanie efektownych kraks samochodowych.
To nie są kultowe produkcję, bo prawie nikt ich nie zna... No może oprócz Garbiego.
Wszystkie te filmy mają swoją wierną niemiecką (nie globalną) generacyjną publiczność. Przykładowo, tu jest artykuł sprzed tygodnia z "Auto Bild" o kultowych autach z "Manta Manta": [www.autobild.de/klassik/artikel/opel-manta-b-filmauto-aus-manta-manta-15700305.html]
Oczywiście nie przykładajmy do nich miary amerykańskich superprodukcji (które zresztą niekiedy bywały koprodukcjami z RFN np. niektóre części "Fast and Furious")
Był niedawno dziennikarski test bodaj w onecie. O ile mercedes jeszcze trzymał klasę to sławetny Golf psuł im się najczęściej
miałem beemke nową kupioną w 2012 r. po 2 latach gwarancji wszystko zaczęło się sypać, co roku 10 tys. na naprawy i więcej. niemiecki szajs, nie polecam. zmieniłem na lexusa, silnik beznadziejny, ale jeździ, a nie stoi w warsztacie.
Ale w tych różnych dalekich krajach, właśnie jeżdżą głównie starsze niemieckie pojazdy. Akurat zjazd jakości mercedesa jest wręcz legendarny, szczególnie jeśli chodzi o blachę. A silniki vw utrzymują niejednego mechanika w Polsce.
Aha. I czym to się różni od małego fiata? Też wystarczyło wiedzieć, gdzie wepchnąć kij od szczotki.
Zgadza się, cały tzw. Trzeci Świat jeździ na starych Corollach i innych modelach Toyoty, które okazują się totalnie niezajebywalne, tanie w utrzymaniu i banalne w serisowaniu. Są firmy, które skupują dwudziestoparoletnie Tojki i eksportują je do Afryki. O Golfie, podejrzewam, nikt tam nawet nie słyszał...
Wszystko to prawda, ale nie sądzę, żeby nowe Toyoty były też takie długowieczne.
Toyota... serio? Zobacz ile to pali.
Na Cyprze to nic dziwnego. Tam jeździ się lewą stroną.