– Wcześniej staraliśmy się przeciwdziałać zbyt małej ilości kobiet wśród naukowców, ale zmiany następowały zbyt wolno, co ma negatywne skutki. A ponieważ planujemy zatrudnić wielu nowych pracowników, postanowiliśmy wprowadzić radykalne rozwiązanie – mówi holenderskim mediom prof. Frank Baaijens, rektor Uniwersytetu Technicznego w Eindhoven.
Studiuje tam 12 tys. studentów. Według rankingów to trzecia uczelnia w Holandii i 102. najlepsza uczelnia świata. A zarazem pierwsza, która zdecydowała się w taki sposób i na taką skalę zadbać, by wśród naukowców nie dominowali mężczyźni. Bo pod tym względem uczelnia z Eindhoven jest w ogonie: w jej kadrze naukowej kobiety stanowią jedynie kilkanaście proc.
Wszystkie komentarze
He he, dokładnie tak, tylko wówczas to się nazywało antysemityzmem, a dziś takie same co do istoty działania to politycznie poprawne „parytety” ;-)
Traktowanie kobiet jako głupsze i upośledzone oraz zakładanie, że bez protekcji ze względu na płeć nie byłyby naukowcami...
Wszędzie.
W Sejmie, na kopalnianych przodkach, w gremiach naukowych, ale także wśród wykonawców romantycznego zawodu szambonurka. Niech zgadnę, w tym ostatnim przypadku mężczyźni mają niesprawiedliwe 100%.
Proponuję: połowa przedszkolanek przymusowo odchodzi, na ich miejsce zatrudni się facetów-przedszkolanków. O wojsku już mówiłem? Pół na pół ma być, od łodzi podwodnych do odrzutowców.
Ile jest kobiet na stanowiskach dyrygentów orkiestrowych?
Zmienić to.
Płace w przemyśle? Prosty sposób, jeżeli przymusowo zagwarantuje się, że połowa ślusarzy, murarzy i hutników to będą kobiety, to automatycznie będą zarabiały tyle co faceci.
Niech żyje IV RP, Rzeczpospolita Parytetowa.
A jak pan rektor Baaijens chce tak promować kobiety to niech sam zrezygnuje ze stanowiska na rzecz jakiejś pani....
Może jeszcze przewidzisz zjazd całej Holandii.
Przypomina to trochę sytuacje z lat 80., kiedy to amerykańska NASA na fali politycznej poprawności i akcji afirmacyjnej postanowiła wysyłać na orbitę także kobiety i mniejszości etniczne, w tym Czarnych. Problem był jednak taki, że standardy agencji wymagały, by każdy kandydat miał co najmniej dwa fakultety, najchętniej stopień naukowy doktora, i do tego jeszcze kilka specjalizacji. O ile dość kobiet spełniających te kryteria intelektualne się znalazło, to mimo naginania zasad nie znalazł się ani jeden Czarny, więc w końcu po cichu odstąpiono od pomysłu, a mniejszości etniczne postanowiono jednorazowo wysyłać promami kosmicznymi jako „turystów”, a potem po katastrofach tych promów i ostatecznym ich uziemieniu o pomyśle zapomniano.
W Niemczech ostatnio ubolewają, że za mało kobiet i imigrantów jest w straży pożarnej. Jeszcze zapomnieli o niepełnosprawnych :D