Blisko 20 tys. osób podpisało już petycję #KuToo. Ów hasztag to gra japońskich słów: "kutsu", czyli buty, i "kutsuu", czyli ból (bo zwłaszcza kiedy jest gorąco, noszenie obcasów powoduje bąble i odparzenia). Nawiązuje też do globalnego #MeToo, zawołania kobiet walczących przeciwko nękaniu seksualnemu.

Inicjatorką kampanii jest 32-letnia artystka, pisarka i feministka Yumi Ishikawa. Szukając dorywczego zajęcia, zatrudniła się na pół etatu w domu pogrzebowym, a szef kazał jej chodzić na obcasach. Po pracy moczyła nogi i przyklejała sobie plasterki na stopy; cierpiała też z powodu bólu pleców. Napisała o tym na Twitterze, a potem zaczęła zbierać podpisy pod petycją na Change.org. Z 19 tys. podpisów petycja trafiła w poniedziałek do ministerstwa pracy.

„Po pracy każdy wskakuje w trampki czy klapki – napisała w niej Yumi Ishikawa. – W butach na obcasach trudno się ruszać, nie można biegać i bolą nogi. A to wszystko z powodu dobrych manier”.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Bartosz T. Wieliński poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Może coś by z tego wyszło gdyby i wszyscy mężczyźni, zwłaszcza konserwatywni musieli założyć buty na obcasach... A przystojni niezwykle muzułmanie z długimi brodami, by nie kusić płci przeciwnej (i nie tylko) zostali zmuszeni do ubrania nikabów zakrywających człowieka w całości.
    już oceniałe(a)ś
    11
    0
    To was pozdrawiam, drogie panie, bo ja za to noszę w biurze japonki.

    Ale na produkcji nie wolno stać. Można chodzić bez sensu z kąta w kąt, ale wtedy "coś się robi". Tą chorobę przejmują markety w galeriach gdzie pracownik nawet nie ma na czym usiąść i ma ciągle przekładać towar z lewa na prawo i z powrotem, bo co by klient powiedział jeśli "nic nie robi"? Klient rozsądny, jak ja, powie tym marketom: bez przesady, nie gońcie ludzi jak małpy w cyrku (małp też się nie powinno), praca sprzedawcy polega też na czekaniu, na gotowości. Czy strażak jak nie ma pożaru też ma ciągle biegać w kółko, bo ile można się "szkolić"? A do tego te korporacyjne przymusy, że wszyscy razem się "relaksujemy" w kantynie. Co to za relaks kiedy dalej wałkuje się służbowe tematy. Albo jakieś święta zakładowe i wydziałowe, wyjazdy "integracyjne" i każdy udaje, że się cieszy a w rzeczywistości klnie, że i po pracy spokoju nie dają, ale przecież głośno tego nikt nie powie i każdy całkowicie "dobrowolnie, spontanicznie i entuzjastycznie" od razu popiera "oddolną inicjatywę" i zgłasza się "na ochotnika" żeby podczas podróży służbowej męczyć się godzinami do późnej nocy, gdzieś na krzesełku w jakimiś lokalu, zamiast zrelaksować się na basenie, spacerze na mieście czy choćby podrzemać w hotelowym pokoju.

    I precz z przymusem noszenia ciężkich trepów w biurach. Bo "jak by to wyglądało, że ktoś w sandałach". Jak? Normalnie, zdrowo, bez śmierdzących, przepoconych i zagrzybiałych syrów z haluksami i ostrogą piętową.
    już oceniałe(a)ś
    7
    2
    a u nas Jarosław pozwala nosić buty jakie się chce:)
    @luc22
    Oj miejsce na słomę w butach chyba wymaga.
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Obcasowy problem, obcesowa reakcja.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    W pale się nie mieści, że w xxi ieku można zmuszać ludzi do samookaleczeń.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0