Simone Veil zrzekła się mandatu europosłanki, ale nie dlatego, by wycofać się z życia publicznego. Wykonała manewr mogący dziś wywołać zdumienie.

Zrezygnowała z posady w Brukseli, żeby wrócić do krajowej polityki. Dzień później stanęła na czele specjalnie dla niej stworzonego superresortu spraw społecznych, zdrowia i problemów miejskich w rządzie gaullistowskiego premiera Édouarda Balladura.

Veil była w tym czasie ikoną francuskiego i europejskiego życia politycznego. Była pierwszą urzędniczką, którą kiedykolwiek zatrudniono we francuskim ministerstwie sprawiedliwości, i pierwszą członkinią rządu V Republiki. W latach 1979-82 była pierwszą przewodniczącą Parlamentu Europejskiego – wybranego wówczas po raz pierwszy w wyborach powszechnych. Jej wybór był symbolem francusko-niemieckiego pojednania. Wszyscy wiedzieli, że pod elegancką bluzką skrywa wytatuowany w Auschwitz obozowy numer 78 651.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Więcej
    Komentarze