Bangladesz jest teraz „demokracją jednopartyjną – napisał indyjski komentator Kanchan Gupta. – Nie ma tam opozycji, która zasługiwałaby na to miano”.
Od wywalczonej w wielkich bólach niepodległości w 1971 r. obywatele Bangladeszu 11 razy szli do urn. W rozmaitych okolicznościach politycznych: od junty wojskowej po wolność i demokrację. Przez pewien czas istniała tam dość niezwykła praktyka oddawania przed wyborami władzy w ręce gabinetu technicznego tworzonego przez najważniejsze partie, co miało zapewniać uczciwy transfer władzy.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Chyba nie od takich, bo tam jednak i gospodarka pędzi, i opieka zdrowotna lepsza, i biedy mniej. U nas odwrotnie to idzie...
"Tyle, że źle wybrał kraj, który pragnie zbawić."
No źle. I dlatego robi z tym krajem co chce.
Chiny udowodniły, że Związek Radziecki był tylko wypadkiem przy pracy.
Wiele krajów - nie tylko Bangladesz - próbuje kopiować "model chiński". Idą zmiany..
40 lat to zbyt krótki okres na udowodnienie przez Chiny, że Związek Radziecki był tylko wypadkiem przy pracy.
Od 1992 roku?