– Wielokrotnie widziałem, jak w szpitalach i domach opieki odziera się ludzi z godności. To efekt tego, że mamy za dużo pacjentów i za mało rąk do pracy. Zdarzały mi się dyżury, gdy obsługiwałem na oddziale aż 20 osób – opisuje dziennikowi „Lübecker Nachrichten” Alexander Jorde, 21-letni pielęgniarz ze Szlezwika-Holsztyna.
Jego historia nikogo nie dziwi. W Niemczech nie ma szpitala, w którym nie byłoby wakatów na stanowisku pielęgniarzy. Chronicznie brakuje też opiekunów dla starszych i niepełnosprawnych.
Wszystkie komentarze
Uwielbiam poprawiaczy.
Po polsku Fryburg Bryzgowijski (niem. Freiburg im Breisgau)
Tak jak Bazylea-Basel, München-Monachium. Wroclaw-Breslau.
I nie "als" i nie " blickt "
po Polsku to Fryburg Bryzgowijski. Ale taka nazwa nie przechodzi mi przez usta
mają za dobre pociągi. U nas pociąg z Radomia do Warszawy (100 km) jedzie 2 godz.
Dzięki temu bezrobotni z okolic Radomia nie pchają się do pracy w stolicy.
Pewnie po prostu jest ich za mało i w związku z tym nie ma wśród nich dość chętnych.
Szkolenie trwa od 2 do 5 lat. Chetnych byloby wiecej gdyby nie niskie place i ciezka praca, czesto na zmiany.
Z hipotezą, że chętnych do pracy byłoby więcej gdyby była lżejsza i lepiej za nią płacono, polemizować nie zamierzam ;-)
Pozdrawiam
Polacy srednio potrzebuja 5 lat, aby opanowac niemiecki do komunikacji zawodowej, a sa przeciez najmadrzejsi na swiecie.
Tu to znaczy gdzie?
Masz na mysli EU?
PS. Wiekszosc polskich profesorow i doktorow nie potrafi zapytac po niemiecku/angielsku o toalete czy automat do biletow, a Polacy przeciez sa najmadrzejsi na swiecie.
Doktor Rydzyk ma problemy z polska skladnia i gramatyka, podobnie jak doktor Kaczynski_Wolak.
Sugerujesz mi, ze mam ocenic 1.5 miliarda ludzi ?
Tych kilku co znam, nie maja nic wspolnego z pedofilia ani teroryzmem wspolnego.
nie, to długi proces. Przede wszystkim trzeba znać język, nie każdy się do tej pracy nadaje, nie każdy wykształcony zostaje w zawodzie
Zaskoczyła mnie ta pogarda w Pana wpisie, Kapitanie
Po co ci te glupie odzywki? Faktem jest, ze w Niemczech brakuje pielegniarzy, ale jeszcze wieksze braki notuje sie w Polsce, Wielkiej Brytanii, Holandii. Nasze spoleczenstwa sie starzeja. Niemcy musieliby przyjac miliony imigrantow wiecej, zeby uzupelnic braki kadrowe, ktore nastapia do 2030 roku, kiedy na emerytury przejda nastepne miliony fachowcow. To samo dotyczy calej Europy. Tyle, ze Niemcy juz dbaja o imigracje i szkola nastepne pokolenia, w tym setki tysiecy cudzoziemcow.
Wsrod uchodzcow jest wielu inzynierow, lekarzy, informatykow i innych specjalistow. 10% z poltora milionow imigrantow to ludzie z wyzszym wyksztalceniem, od ktorych wymaga sie dobrej znajomosci jezyka niemieckiego. Wielu z nich znalazlo sie na rynku pracy, ale i oni maja konkurencje wsrod Niemcow i obywateli unijnych. Dostaja prace tylko wtedy gdy zaden obywatel unijny nie stara sie o to samo miejsce pracy. Ich czas jeszcze przyjdzie. Syryjczycy przykladaja duza wage do wyksztalcenia i kariery swoich dzieci, tak ja robia to Iranczycy zyjacy w Niemczech, nalezacy do niemieckiej elity naukowej. Mediana wyksztalcenia wyzszego w krajach unijnych wynosi 30% spoleczenstwa. Iranczycy bija nas na glowe ze srednia 50%.
W takim razie nie musimy się martwić o Niemców. Wpuścili milion imigrantów, wpuszczą jeszcze kilka i ich potrzeby kadrowe będą w pełni zaspokojone. Tylko zupełnie nie wiem, czemu służy ten artykuł?? Przecież niektórzy są już długo, kilka lat, na pewno już się wyszkolili albo kończą, nauczyli języka i zaczną ciężką i uczciwą pracę! Przecież nikt nie wyobraża sobie, żeby siedzieli na niemieckim socjalu, gdy jest tyle pracy wokół, prawda?? A skoro jest tyle wakatów, to na pewno już czekają na nie chętni Syryjczycy i Irańczycy jak piszesz. Pewnie Marokańczycy i inni Afrykanie też pójdą w ich ślady. Jakiś głupi ten temat, niepotrzebnie wywołany, jak to w kampanii wyborczej. I proszę nie zarzucać mi sarkazmu, jestem śmiertelnie poważny!
służy temu żeby opisać jakie priorytetowe tematy sa poruszane w kampanii wyborczej w NIemczech, zeby pokazac problemy starzejacych sie społeczenstw (co nam tez grozi) jeeezzzuuu, zdałeś przecie mature z polskiego ....
słuchaj kolego, opowieściami o pustynnych pedofilach i wymyślaniem od durniów sugerujesz nie wprost ze pomyliles fora wymiany poglądów z maglem tabloidów, zapraszam więc niezwykle serdecznie do udzielania sie w innym towarzystwie i nie mylenia dyskusji z beknieciami z sali posiedzen
Afrykanie z krajow Magrebu nie maja prawa do azylu. Sa z Niemiec odsylani. Azylanci maja prawo do pracy tylko wtedy gdy zaden Niemiec nie podejmie pracy na miejsce, o ktore sie staraja. Maja szanse pracy w uslugach, gdzie sa wakaty i je wykorzystuja. Tak, to jest temat wyborczy. Merkel chce, zeby pielegniarze lepiej zarabiali, i emigranci lepiej szkoleni. Emigranci bez prawa do azylu powinni opuscic Niemcy. Schulz z SPD chce, zeby zostali w Niemczech, Zieloni juz chca ograniczenia emigracji, tak jak CSU i AfD, a Linke przyjeliby wszystkie sieroty z calego swiata. Chronia nawet bandytow i gwalcicieli przed deportacja bo w swoich krajach mieliby gorzej niz w niemieckich. Jestem tez smiertelnie powazna. Taka jest niestety prawda o polityce. Gdyby Merkel nie wziela sie za rzady landow, odpowiedajace za bezpieczenstwo swoich obywateli, do dzisiaj mieliby setki tysiecy nowych bandytow z calego swiata. Nie znajac niemieckich systemow prawnych i politycznych mozna zalozyc, ze za wszystko odpowiedzialny jest kanclerz. Tak nie jest, Niemcy sa fedaracja, w ktorej rzadza rozne partie polityczne, Tam gdzie rzadza Linke, Zieloni i SPD tam jest najniebezpieczniej. Oto przyklady: Berlin, Hamburg, Kolonia, Duisburg. Powoli sie wszystko zmienia.
a potrzeba pielegniarek.
mozliwe ze jest ich za malo ale przede wszystkim czas jest faktorem. Najpierw weryfikacja, uznanie statusu, nauka jezyka, nauka danego fachu. Duza czesc uchodzcow, ktorzy przybyli w 2015 do dzisiaj nie ma "papierow". Dopoki nie maja papierow, nie wolno im ubiegac sie o prace. Jak juz dostana papiery, to chca jak najszybciej sciagnac rodzine. Zeby im bylo pozwolone sciagnac rodzine musza miec stala prace. Wiekszosc lapie sie za "pierwsza lepsza" robote, bo chca jak najszybciej sciagnac rodzine. Podobnie robia z reszta Polacy, tyle ze nie musza juz sie ubiegac o pozwolenie. Najczesciej zaczynaja na budowie za minimalna stawke, chociaz mogliby otrzymac darmowa edukacje (w czasie szkoly zawodowej otrzymuje sie pareset euro miesiecznie). Chodzi o to zeby sie "dorobic".
Jakie "wkrótce"? U nas od dawna jest gorzej pod tym względem.