W Serbii wściekłość wobec rządzących miesza się z poniżeniem przez Zachód. Im mniej złudzeń Unia Europejska daje Belgradowi na akcesję, tym kraj bardziej oddala się od zachodniej demokracji.

Belgrad przypomina Polskę lat 90. – z wszechobecną szyldozą, kiczowatymi restauracjami, pordzewiałymi przystankami autobusowymi i wysłużonymi tramwajami (przywiezionymi zresztą ze szwajcarskiej Bazylei). W samym centrum miasta powstaje za to wzdłuż rzeki Sawy kompleks nowoczesnych biurowców i apartamentów. Stawia go inwestor ze Zjednoczonych Emiratów Arabskich i zapowiada, że wyda na niego 3 mld euro.

Kluczowa inwestycja

Za te pieniądze ma stanąć m.in. wysoki na 160 m drapacz chmur, który z sąsiednim 60-metrowym budynkiem będzie miał w ofercie 165 luksusowych mieszkań. Ceny zaczynają się od 5 tys. euro za metr kwadratowy. W kraju średnia pensja nie przekracza 400 euro, więc ciężko będzie o klientów wśród przeciętnych mieszkańców stolicy.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    No cóż, to społeczeństwo w wyborach określa kto rządzi, czyj program bardziej mu odpowiada. Wypadało by panie Kokot wspomnieć również o mordach na Serbach dokonanych przez Bośniaków i Chorwatów, eksterminacja nie działała tylko w jedną stronę, paru z opcji anty serbskiej również zostało skazanych za ludobójstwo. No ale o tym pamiętałby rzetelny dziennikarz.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0