Brytyjscy dziennikarze opowiadają, że premier Theresa May, nazywana czasem „Lodową Panną”, jest podczas posiłku najgorszym z możliwych kompanów. Owszem, potrafi być skutecznym politykiem i świetnie przemawia publicznie, ale w rozmowach kuluarowych brakuje jej owej charakterystycznej dla polityków umiejętności wypowiadania okrągłych zdań i prowadzenia kurtuazyjnej rozmowy, by w końcu wpleść w nią kilka kluczowych stwierdzeń – czyli anglosaskiego „small talk”.
Choćby z tego powodu środowa kolacja May z Jean-Claude’em Junckerem – zaplanowana trzy dni przed szczytem UE ws. Brexitu – mogła pójść, delikatnie mówiąc, nie najlepiej. Zwłaszcza że Juncker ma zupełnie inny styl bycia: jest wyluzowany i kordialny. Swego czasu przywitał premiera Węgier Viktora Orbana „piątką” i słowami: „Cześć, dyktatorze”.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze