Rząd pod presją wielotysięcznych manifestacji wycofał się z pomysłu łagodzenia kar za korupcję.

Pomysł rumuńskiej socjaldemokracji PSD, która w grudniowych wyborach przejęła w kraju władzę, był prosty. Skoro jej przywódca Liviu Dragnea stanął przed sądem oskarżony o nadużycia władzy i fałszerstwo w czasach, gdy był jeszcze samorządowcem w Wołoszczyźnie, partia postanowiła tak zmienić kodeks karny, by jej szef wyszedł ze sprawy obronną ręką. Draganei zarzuca się, że w podległych mu spółkach fikcyjnie zatrudniał dwie osoby, pracujące w rzeczywistości dla partii. Skarb państwa stracił na tym ok. 108 tys. lei, czyli około 24 tys. euro. Ale w myśl wprowadzonych we wtorek z zaskoczenia przez rząd premiera Sorina Grindeanu zmian w prawie, by mówić o przestępstwie nadużycia władzy, defraudacji czy korupcji, państwo musi stracić prawie 200 tys. lei. W myśl nowych przepisów, które miały wejść w życie 9 lutego, sprawa Dragnei powinna zostać umorzona.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Marcin Ręczmin poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    A moze Polacy podpatrzyliby w Rumunii jak to sie robi i.....
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Brawo Rumunia!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    brawo!
    już oceniałe(a)ś
    1
    0