Położona na północy Iraku Al-Kajjara od czerwca 2014 r. znajdowała się w rękach ekstremistów z ISIS (Islamic State of Iraq and Syria). Iracka armia odbiła ją pod koniec sierpnia tego roku. Na miejscu zastała piekło.
– Al-Kajjara przypominała Bagdad po inwazji w 2003 r. Żadnych sił bezpieczeństwa, przerażeni ludzie, na ulicach ciała, całe miasto naszpikowane ładunkami wybuchowymi i minami. Wojskowe więzienia, a na murach wojskowe graffiti. Wszędzie wywieszone białe flagi: na samochodach, ciężarówkach, dachach domów. Nie dało się oddychać, temperatura sięgała 48 st. C, a wycofujące się oddziały celowo uszkodziły ropociągi przebiegające przez miasto. Spływającą ulicami ropę podpalili, więc Al-Kajjarę spowijały gęste kłęby czarnego dymu, silnie drażniącego płuca. Większość mieszkańców zabarykadowała się w swoich domach. W mieście jest jeden szpital, ale nie sposób się do niego dostać, bo jest zaminowany. Przychodnia lekarska została odcięta przez rzekę ropy, która spływa do Tygrysu, skąd mieszkańcy czerpią wodę pitną. W mieście brakuje chloru do jej oczyszczania, więc jest jedynie filtrowana. Ludzie dostają od niej biegunki i gorączki – tak opisywał miasto tuż po wyzwoleniu pracownik UNICEF-u Asir al-Jasin.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze