Zakończony wczoraj w Birmingham czterodniowy kongres rządzących torysów pokazał, że rząd Theresy May postara się włączyć do swego liberalnego programu gospodarczego elementy interwencjonizmu, oddalając się od dziedzictwa Margaret Thatcher, i jednocześnie wzmocnić twardą prawicową retorykę w dziedzinie imigracji i stosunków z resztą UE.
Według May czerwcowe referendum, w którym 52 proc. głosujących opowiedziało się za zerwaniem z Unią, było "cichą rewolucją", wezwaniem "do zmiany na zawsze tego, jak funkcjonuje nasz kraj".
Wszystkie komentarze