Mehad mieszka z pięciorgiem dzieci w izmirskiej dzielnicy Kadife Kale - Aksamitny Zamek. Prócz nazwy nie ma tu nic ładnego, to slumsy u podnóża dawnej osmańskiej twierdzy. Sklecone z byle czego domy ledwo stoją. Te, które się jeszcze nie zawaliły, straszą pokrytymi grzybem ścianami, bieżąca woda bywa luksusem. Ale w obozie dla uchodźców w nieodległym Torbali, skąd przed rokiem wyniosła się Mehad, wodę też nosiło się w pięciolitrowych baniakach.
- Tu mam przynajmniej piec. Tam, żeby zrobić herbatę, musiałam rozpalić ognisko - mówi Mehad. Ma 28 lat, ale wygląda na więcej. Do Turcji uciekła niemal dwa lata temu z Aleppo. Mąż został, by walczyć z reżimem Baszara al-Asada. Nie odezwał się od trzech lat.
Wszystkie komentarze