Kiedy tydzień temu Słowacja uroczyście inaugurowała swoją prezydencję w UE, a setki gości, włącznie z członkami Komisji Europejskiej i dziesiątkami dziennikarzy zagranicznych, czekały na rozpoczęcie galowego koncertu w secesyjnej sali pałacu Reduta, nad zaimprowizowaną mównicą przed budynkiem słowackiego parlamentu stanął niewielki, prawie łysy mężczyzna z wąsikiem i poinformował dziennikarzy, że zaczyna zbierać podpisy pod wnioskiem o rozpisanie dwóch oddzielnych referendów w sprawie wyjścia z UE i NATO. Był to Marian Kotleba, przewodniczący skrajnie prawicowej słowackiej Partii Ludowej, która cieszy się dziś już 15-procentowym poparciem wyborców.
Wszystkie komentarze