Superwtorek jest w amerykańskich wyborach czymś w rodzaju eksplozji nuklearnej. Wprawdzie formalnie głosowania toczą się już od miesiąca, a cztery stany wskazały swoich ulubionych kandydatów obu partii, ale de facto wyścig jeszcze się nie rozpoczął. Lub, mówiąc obrazowo, kandydaci zrobili tylko kilka malutkich kroczków.
Clinton zdobyła poparcie 90 delegatów, ale by zostać kandydatką Demokratów, potrzebuje 2382. Miliarder Trump zgarnął dotąd 81 delegatów, a potrzebuje 1237. Nie znaczy to, że pierwsze cztery stany się nie liczyły. Miały ogromne znaczenie, ale głównie w sferze psychologii i wizerunku. W Iowa, New Hampshire, Nevadzie i Karolinie Płd. kandydaci wyrabiali sobie jak najlepszą pozycję, próbowali nabrać rozpędu przed bitwą, która odbędzie się dzisiaj. Tego dnia rozdzielonych zostanie 595 delegatów republikańskich i 880 demokratycznych.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze