Będzie pierwszym prezydentem USA, który postawi nogę na komunistycznej wyspie po rewolucji w 1959 r. Chce przełamać opór dyktatury przeciw demokratyzacji.

Barack Obama zdecydował się ostatecznie przełamać lody w stosunkach z Kubą. Chciałby, aby za jego kadencji wyspa rozpoczęła nieodwracalny proces przywracania wolności i demokracji po 55 latach dyktatury. Zamierza odwiedzić Kubę 21 marca, w ramach podróży po Ameryce Łacińskiej. Jego wizyta ma ukoronować odwilż w stosunkach z komunistycznym reżimem i dać sygnał, że USA będą najlepszym sojusznikiem kraju, gdy zdecyduje się on na demokratyczne i liberalne przemiany.

W przeciwieństwie do większości polityków odwiedzających Hawanę Obama jako warunek swej podróży stawia spotkanie z dysydentami, którzy od lat domagają się przywrócenia podstawowych wolności i gospodarki rynkowej. - Pojadę na Kubę, jeśli będę mógł rozmawiać z kimkolwiek zechcę - mówił w grudniowym wywiadzie telewizyjnym. - Powiedziałem jasno prezydentowi Raulowi Castro, że chcę rozmawiać z ludźmi, którzy dążą do poszerzenia wolności słowa.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    "Ukoronować odwilż" to piękne - w czystym stylu "iść na lep nowych prądów"
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Tak niech zamienią dyktaturę komunistów na dyktaturę koncernów i wielkiego biznesu czyli "prawdziwą demokrację".
    już oceniałe(a)ś
    0
    2