Od początku roku do Europy przypłynęło ponad 750 tys. imigrantów. Najwięcej Syryjczyków, którzy zbiegli do sąsiednich krajów przed krwawą wojną domową. W Turcji jest ich 2,2 mln. Zima miała spowolnić exodus do Grecji, ale ONZ ogłosiła w tym miesiącu, że dalej można spodziewać się 5 tys. przybyszy dziennie. Bruksela i Ankara planują szczyt w tej sprawie. Dlaczego Syryjczycy ryzykują życie w przeprawach do Europy? Jak żyje im się w tureckich obozach dla uchodźców i miastach (w tych drugich przebywa zdecydowana większość)? Czego spodziewają się po Europie? Co sądzą o nich miejscowi? Przyjechałem do Turcji, by to zbadać. Opiszę sytuację w obozach przy granicy z Syrią, Gaziantep zwanym "małym Aleppo", Stambule, na wybrzeżu, skąd ruszają łodzie do Grecji. A przede wszystkim codziennie oddam głos jednej osobie. Zwykle uchodźcy, ale czasem też jego sąsiadowi z Turcji, lokalnemu wolontariuszowi, politykowi albo ekspertowi. W naszych dyskusjach o kryzysie migracyjnym wypowiadają się niemal wyłącznie Europejczycy. Pora to zmienić.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze