Książka "Call me Dave" ("Mów mi Dave") ma zostać opublikowana w przyszłym miesiącu, przy okazji corocznej konferencji Partii Konserwatywnej w Manchesterze. Tabloid "Daily Mail" zapowiedział, że wcześniej wydrukuje kolejne fragmenty książki. To wystarczyło, by w Wielkiej Brytanii wybuchła "świńska afera".

Burzliwe życie studenckie premiera Davida Camerona w czasie studiów na Oxfordzie było znane od dawna. Podczas studiów Cameron był członkiem klubu studenckiego Bullingdon Club, wzbudzającego wiele kontrowersji z powodu prowadzenia przez jego członków bujnego życia towarzyskiego i obfitej konsumpcji alkoholu. Ale jak wynika z doniesień tabloidu "Daily Mail" na podstawie niewydanej jeszcze biografii Camerona, lider Partii Konserwatywnej miał brać udział w bardziej "szalonych" zabawach.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Łukasz Grzymisławski poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Oczywiscie, ze nie zaszkodzi. Spoleczenstwo brytyjskie doskonale zdaje sobie z tego sprawe, co dwudziestoparuletni synowie klasy panujacej wyprawiaja na studiach. W internatach, gdzie odbywa sie kluczowa faza ksztalcenia ich klasowej swiadomosci trzymani sa krotko: duzo nauki, duzo zajec pozalekcyjnych. Gdy ida na studia, sa juz mlodymi paniczami, ktorzy o nic nie musza sie bac, bo i nawet po teologii jakis funfel lub krewny zalatwi prace w City. Sam Cameron na studiach sie nie wysilal, PPE to typowy kierunek dla juz wczesniej ustawionych ludzi. Ktos z plebsu z takim dyplomem moze isc co najwyzej kible szorowac.
    @cehaem Całkowicie się zgadzam. A propos, kokainę na pewno wciąga nadal, jak zresztą wszyscy inni. Co to w ogóle za pomysł, żeby zakazywać kokainy czy marihuany?
    już oceniałe(a)ś
    9
    6
    No proszę, prawicowe publikacje wyciągające na wierzch brudy z przeszłości - skąd my to znamy. Fakt, brytyjski prawicowiec idzie o krok dalej i zwraca ostrze swojej publikacji przeciw własnemu prezesowi. Można się jedynie rozmarzyć, że któryś z naszych prawicowych zawodowych oczerniaczy napisał taką Jarkową wersję niebezpiecznych związków... Ale niestety, nasza prawica jest jak widać za brytyjską daleko z tyłu.
    @szymi a co też mógł przeskrobać prezesik ? co najwyżej notoryczny onanizm
    już oceniałe(a)ś
    3
    0
    Co to za afera, ludzie...
    już oceniałe(a)ś
    10
    2
    rozrywkowy facet daj nam bogowie paru takich bo jak patrze na tępe katofaszystowskokomunistyczne mordki to nic tylko wyć
    już oceniałe(a)ś
    9
    9