W niedzielę senatorowie oddali Amerykę na pożarcie terrorystom, ale we wtorek ją uratowali - do takiego można by dojść wniosku, gdyby na poważnie traktować histerię, która rozpętała się w Waszyngtonie wokół tzw. ustawy patriotycznej (ang. Patriot Act). Na jej mocy NSA, czyli wywiad elektroniczny, zapisywał w swoich przepastnych bazach danych połączenia telefoniczne milionów Amerykanów - czas każdej rozmowy, numery rozmówców i miejsca, w których w trakcie rozmowy się znajdowali (ale same rozmowy nie były nagrywane, a przynajmniej nie na masową skalę). Największe sieci komórkowe zostały zmuszone do "hurtowego" przekazywania rządowi takich danych na mocy nakazów tajnego sądu w Waszyngtonie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze