W pewnym momencie jeden z terrorystów był tuż nade mną, pił wodę z kranu. Byłem oparty o rurę, czułem na plecach, jak przepływa przez nią woda. Pomyślałem, że jeżeli będzie chciał sięgnąć po ręcznik, to już po mnie - tak Lilian Lepere opowiadał o tym, jak ukrywał się przed braćmi Kouachi w drukarni przez blisko osiem i pół godziny.

Bracia Cherif i Said Kouachi po zamachu na redakcję Charlie Hebdo, uciekli do miejscowości Dammartin-en-Goele, gdzie zabarykadowali się w budynku drukarni. Z początku media informowały, że mają zakładnika.

Tak naprawdę w momencie ataku w budynku było dwóch mężczyzn. To Lepere i jego szef. Mężczyzna, któremu udało się ukryć przed terrorystami, opowiedział wczoraj swoją historię w telewizji France 2.

Według jego relacji, w pewnym momencie przybiegł do niego szef, który ostrzegł go, że do budynku wchodzą terroryści, uzbrojeni w kałasznikowy. Lepere schował się do szafki pod zlewem. Szef próbował uciec, ale nie zdążył. Zaczął wtedy spokojnie rozmawiać z terrorystami. Jednemu z nich zaproponował kawę, drugiemu pomógł opatrzyć ranę na szyi. Wkrótce go wypuścili. Lepere został w szafce. Przez osiem i pół godziny leżał w pozycji embrionalnej.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Takich osrajmajtków jwst 99 %
    @apollo111 Nie wiesz, o czym piszesz, dziecko.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0