Po swojej sobotniej mszy w Konstantynopolu papież poprosił o błogosławieństwo gospodarza, patriarchę ekumenicznego Bartłomieja I. W obyczajowości kościelnej to wydarzenie: błogosławi zawsze ktoś wyższy rangą. A tu biskup Rzymu - przypisujący sobie w chrześcijaństwie pierwszeństwo nie tylko honorowe - ukorzył się w ten sposób przed kimś, kogo do niedawna uważano w Kościele rzymskokatolickim za brzydkiego schizmatyka.
Co prawda, Franciszek debiutował już, prosząc o błogosławieństwo oczekujący na wynik konklawe tłum (co więcej, papież Paweł VI przed przedstawicielem tejże konstantynopolskiej stolicy kościelnej po prostu padł na kolana), ale pokorę należy stale podtrzymywać, powstrzymując pychę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze