We Francji studia są bezpłatne i nie ma egzaminów wstępnych, więc uczelnie pękają w szwach. Tłumy młodych ludzi zapisują się na studia tylko po to, by dostać stypendium, ubezpieczenie zdrowotne czy zniżkę na komunikację

1200 studentów, którzy w połowie września mieli rozpocząć naukę na wydziale nauk przyrodniczych Uniwersytetu im. Paul Sabatiera w Tuluzie, dostało niespodziewanie dodatkowy tydzień wakacji. Rektor kazał im wrócić do domów, bo nauczyciele odmówili pracy w przepełnionych klasach. - Zamiast 32 osób, w sali musi się zmieścić 40, przy mikroskopie zamiast dwóch studentów, siedzi trzech - żalili się też przedstawiciele związku studentów UNEF.

Uniwersytet w Tuluzie specjalizuje się w naukach przyrodniczych i medycznych. Według danych francuskiego urzędu statystycznego (INSEE) młodzi ludzie zaczęli wybierać właśnie biologię, chemię albo inżynierię i biznes, bo humanistom i marketingowcom coraz trudniej znaleźć zajęcie. Liczba studentów we Francji rośnie też czwarty rok z rzędu. Studia są bezpłatne i zapisać się na nie może każdy, kto zda egzamin kończący szkołę średnią, tzw. baccalauréat.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Uczyć się, a nauczyć się. Podstawowa sprawa o którą męczą nauczyciele uczniów. Nie chodzi o to by ktoś się uczył, chodzi o to by się nauczył. Studiować czyli uczęszczać na zajęcia albo nawet być tylko na nie zapisanym a studiować czyli faktycznie poznawać coś nowego i zapamiętywać to (lub chociaż gdzie to można znaleźć). Od tego, że x% obywateli będzie przez jakiś czas "zapisana na studia" ogólne wykształcenie społeczeństwa nie wzrasta. Wzrasta jak oni coś z tego studiowania wynoszą więcej niż umiejętność imprezowania w akademikach i na stancjach. Kolejny błąd to "równość ludzi". Równość nie oznacza jednakowości. Każdy z nas jest inny ale nikogo z tego powodu nie powinniśmy traktować gorzej, a już na pewno prawo i urzędy państwowe nie powinny. Jednak wbrew różnym socjalistom NIE mamy jednakowych żołądków. Każdy ma swoiste specyficzne dla siebie potrzeby i umiejętności. I naprawdę NIE da się wszystkich tak samo nauczyć matematyki wyższej czy naprawiania obuwia. I tak samo próba wciskania tej przykładowej matematyki każdemu w państwie jest głupotą jakby go uczyć naprawiać obuwie czy np. podnoszenia ciężarów, tańczenia lub śpiewania. Nauka "na poziomie akademickim" różnych przedmiotów ludzi, którzy pojąć tego nie potrafią i bardzo często nie chcą jest stratą pieniędzy, czasu tych ludzi, możliwości nauczania przez wykładowców przez co nie poświęcą tyle czasu tym co naprawdę mogą się czegoś nauczyć. Tak jak kiedyś Tusk powiedział, za co go chciano zjeść mamy tabuny sfrustrowanych i często niekompetentnych "politologów" zamiast dobrych spawaczy, mechaników samochodowych czy hydraulików. Jeszcze jedna jedna gorsza sprawa. Ci pseudo inżynierowie czy magistrowie bez wiedzy fachowej za to często z tupetem wypierają z rynku pracy tych co naprawdę maja wiedzę fachową ale nie potrafią się tak dobrze "sprzedać". I zamiast kompetentnego fachowca mamy dupka, który tylko zajmuje się "marketingiem" swojej osoby. Jeszcze w miejscach gdzie jest wyraźna zależność produkcji od wiedzy to synekurki może znaleźć wyłącznie parę osób. Jednak tam gdzie tego tak bardzo nie widać - jak np w różnych "socjologicznych" stanowiskach czy na różnych stanowiskach urzędniczych czy korporacyjnych głupota może się swobodnie rozwijać. No a potem may tragedie tak jak z przydzielaniem dzieci sadystom lub "mniej widoczne" jak marnowanie społecznych pieniędzy przez idiotów. Także "polityka podnoszenia wykształcenia społeczeństwa" poprzez obniżanie kryteriów za równo przy "zapisywaniu się" na studia jak i potem w ich trakcie i otrzymywaniu dyplomu jest wręcz dywersją wobec gospodarki państwa i pieniędzy podatników. jest też okradaniem tych co uzyskali swój dyplom uczciwą pracą i wysiłkiem. Jak każda inflacja inflacja dyplomów okrada tych, którzy już daną wartość posiadają.
    @maaac Dobrze wyksztalcony mechanik, dziennikarz czy mechanik to dobre dla wzystkich. Problem w tym, zeby dyplom uzyskano uczciwa praca i wysilkiem. " Tabuny sfrustrowanych " sa w roznych srodowiskach . Socjalisci czy liberalowie , nawet posrod intelligencji , ich potomkowie tez do nich naleza.
    już oceniałe(a)ś
    0
    2
    @mirabillie Ależ tak. Tyle, że my robimy co innego. Nikt nie sprawdza czy z kogoś byłby świetny fizyk atomowy, inżynier budowlaniec, mechanik samochodowy, krawiec, fryzjer czy nauczyciel. Wszyscy muszą mieć "wyższe wykształcenie" i już. Bez względu na to jakie są ich naturalne predyspozycje. Oczywiście jakbyśmy na tej samej zasadzie wszystkich pchali do szkół rzemieślniczych też byłby taki efekt. Jednak DZIŚ tego się nie robi. Pewnie wielu złych rzemieślników w "dawnych czasach" to były osoby, które do tych zawodów były przeuczane na siłę bo taka tradycja rodzinna lub tylko dla tego, że nie było pieniędzy. Jednak dziś brak pieniądze nie powinien być dla chętnych nauki i wykazujących w niej postępy problemem. I na to pieniądze powinny być ale należy ZERWAĆ z ideą, że jak najwięcej osób powinno mieć wyższe wykształcenie bo to można tylko osiągnąć zamieniając je w kpinę. Dokładnie tak samo jakby rząd uchwalił plan, że za 4 lata wszyscy mają mieć umiejętności śpiewaków operowych. Nagle okazało by się, że do oper nie ma co chodzić bo były by tam zatrudniane osoby kompletnie bez słuchu ale z "plecami" w organie dofinansowującym operę.
    już oceniałe(a)ś
    5
    0
    @maaac Matematykę na jakimś tam poziomie TRZEBA wcisnąć każdemu choćby po to by nie dali się oszukać przy wydawaniu reszty w sklepie. Wciskanie na chama filozofii studentom kierunków technicznych uważam za mocno pozbawione sensu i służące wyłącznie próbującym się za wszelka cenę utrzymać na uczelniach humanistom.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    @maaac Masz racje
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    @jacek_dp >>Matematykę na jakimś tam poziomie TRZEBA wcisnąć każdemu choćby po to by nie dali się oszukać przy wydawaniu reszty w sklepie.<<< Trzeba próbować. Bo i będzie taki odsetek, którzy nawet dodawani i odejmowania nie zrozumieją.Najgorzej to z leniami co mówią, że są "humaniści" i uczyć się nie maja zamiaru. Potrafili by ale zamiaru nie mają. Potem tacy płaczą jak ich jakiś Amber Gold zrobi w idiotów. Z drugiej strony można też mówić o "jakiejś" minimalnej znajomości języka polskiego. Tu też są "ścisłowcy" czy "dys-cośtam" co swoje lenistwo próbują tłumaczyć "niezależnymi uwarunkowaniami". I faktycznie jest taki odsetek osobników nawet na najniższym poziomie nie wyuczanych ale nie powinno być to alibi dla leniów. Tyle, że oczywiście wymagać analizy funkcji od kogoś kto interesuje się historią czy aktorstwem jest jakąś pomyłką. Tak samo zmuszać typowo informatycznego nerda do jakiś dłuższych wypowiedzi na temat Pana Tadeusza jest chore (ale powinien wiedzieć co to jest i że Mickiewicz "wielkim poetą był", no i na JAKIŚ temat który go interesuje umieć się poprawnie wypowiadać)
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    @maaac Zgadzam się w pełni. Szkoda tylko, że nie można studentów zarazić zamiłowaniem do czytania książek. Co z tego że ktoś zaliczy język polski czy obcy jeśli w żadnym z tych języków nie czyta książek i nie poznaje w ten sposób języka na nieco wyższym poziomie.
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    @jacek_dp Ech. Nauczenie kogoś czytania książek to tak naprawdę jest praca nad małym dzieckiem. Jak rodzice mu nie czytają jako maluchowi i jak ich sam nie widzi ich czytających to trudno by się sam tego nauczył. Potem jeszcze musi się nauczyć rozmawiać z rodzicami o tym co mu rodzice przeczytali albo później sam przeczytał. Do tego jeszcze nasza szkoła bardziej uczy "przerabiania" lektur niż umiejętności dyskutowania o nich. Nie uczy próby doszukiwania się w nich czegoś ciekawego z tolerancją nauczycieli dla uczniów czytających romansidła, kryminały, s-f czy powieści o wampirach.
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    ...a w socjalizmie wciąż bohatersko pokonuje się problemy nie znane w żadnym innym ustroju. Wszystkie studia powinny być płatne od początku do końca... państwo może ewentualnie udzielać na kierunkach które uważa za przyszłościowe oraz najlepszym studentom 100% stypendiów - bezzwrotnych ale też tylko pod warunkiem "odpracowania" potem w kraju (jak sobie wykształcony pan inżynier w Polsce pojedzie zarabiać ciężkie euro na zachód to oczywiście cała kasa z odsetkami do zwrotu)
    @lechujarek A jak ktoś się nauczy za darmo, wyjedzie, posiedzi 10 lat, wróci i będzie płacił 100 tys. zł podatków rocznie?
    już oceniałe(a)ś
    7
    6
    @lechujarek Po pierwsze - gratuluję nicka, można za niego zabić ;-) Po drugie - popieram płatne studia. Co najwyżej licealiści z Polski będą zapisywać się na uczelnie Czech, czy Słowacji - bo jednak studiowanie w Estonii, Litwie czy Łotwie jest odpłatne... Albo tak jak mieszkańcy Afryki będziemy wyjeżdżać gdzieś daleko, aby móc uczyć się i studiować za trochę mniej niż w ojczystym kraju ;-) A tak na poważnie - przy takiej liczbie szkół wyższych, jaka jest obecnie - to czy studia w Polsce są naprawdę bezpłatne ?
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Wyksztalcone spoleczenstwa sa lepsze. Ludzie sie powinni ksztalcic, byc profesjonalistami i podbijac swiat. Lepsze spolezenstwo to tez lepsze rzady.
    @Marek Polanowski W związku z powyższą teorią zrobiłeś Marku Polanowski w swoje dwuzdaniowej wypowiedzi 14 błędów ortograficznych.
    już oceniałe(a)ś
    14
    14
    @Marek Polanowski Tylko niewielki odsetek populacji ma predyspozycje by być profesjonalistami. Resztę możesz kształcić przez całe ich życie i nic nie osiągną. Mamy ograniczone środki więc skupmy się na pomaganiu w zdobyciu wykształcenia tym którzy zdołają pozyskaną wiedzę i umiejętności efektywnie wykorzystać.
    już oceniałe(a)ś
    3
    2
    Caly problem w tym, ze Polska ma problem z "psorkami", duzo ich, ale malo madrych! Polska to pustynia innowacyjna, a Francja to "gigant innowacji"!
    już oceniałe(a)ś
    6
    2
    >Płatne uczelnie amerykańskie i brytyjskie wygrywają w rankingach< Zaczyna się kolejne przygotowanie do prania mózgów lemingów. Tym razem pokazuje się jak to we Francji źle funkcjonuje szkolnictwo wyższe, bo jest bezpłatne i dostępne dla wszystkich. Następnym krokiem będzie urabianie publiki pod katem wprowadzenia opłat na studiach dziennych, bo skoro zaoczne studia są płatne, to dlaczego dzienne mają być uprzywilejowane. Likwidują wszystkie przywileje, po wrednej komunie, bo przecież tak nie może być, żeby jedni mieli, a drudzy nie. Plebs ma mieć coraz to mniej, żeby "elyty" mogły zyć dostatnio. Wredność organu Tłustego Adama wznosi się na wyżyny perfidii.
    @sqlap72 Pokaż przykład uczelni bezpłatnej która lokuje się wysoko w rankingach.
    już oceniałe(a)ś
    1
    4
    @jacek_dp Błąd logiczny. Na jakiej podstawie twierdzisz, że jest zależność pozycji uczelni w jakimś tam rankingu, od tego czy studiowanie w niej jest płatne, a nie zależy to od innych czynników.? Korelacji pomiędzy ilością szczurów w mieście, a stanem dróg też można się doszukać, gdyż tam gdzie są środki na zwalczanie szczurów, zapewne są i na drogi. Zresztą rozumując "wnikliwie" jak ty , należałoby nie leczyć się w szpitalach, bo przecież to wśród ich pacjentów jest - w stosunku do ogółu leczących się - największa ilość zgonów
    już oceniałe(a)ś
    5
    1
    @sqlap72 Korelacja może być przypadkowa. Zgoda. Jednakże gdyby tak było, to jakaś część uczelni bezpłatnych powinna być wysoko w rankingu. Pytałem kiedyś znajomego w Singapurze czy nauka jest u nich płatna. Odpowiedział, że jest częściowo płatna. Odpłatność wprowadzono mimo, że Singapur stać na bezpłatną naukę dla wszystkich obywateli. Rząd wyszedł z założenia, że ludzie nie szanują tego co daje im się za darmo. Przypuszczam, że obaj zgodzimy się z takim punktem widzenia. Jeśli za coś płacę to wymagam wysokiej jakości. Jak coś dostaję za darmo to nie oczekuję wysokiej jakości. Można zatem domniemywać, że rodzice studentów najlepszych uczelni płacąc za ich wykształcenie jednocześnie wymagają od władz uczelni najwyższego poziomu wykształcenia. To się automatycznie przekłada na zatrudnianie najlepszych dydaktyków i badaczy. A to z kolei na dobre wyniki prac, wysoką jakość publikacji i częste cytowania. Czyli na wysoka pozycję w rankingach.
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    @jacek_dp To nie jest taka prosta zależność. Najgorsze uczelnie też przeważnie są prywatne i płatne, założone po to, żeby zrobić szybki biznes na młodych naiwnych. Dość często też zdarza się postawa, i wśród rodziców i dorastających dzieci, że "jak studia są słono opłacone, to dyplom się należy bez wysiłku". Co ciekawsze, to nie jest tylko polska przypadłość. Przytoczę tu cytat ze wspomnień absolwenta Politechniki Gdańskiej, który później był w Stanach: "na Carnegie-Mellon University, który odwiedziłem z ciekawości, na moje pytanie 'ile kosztują u was studia?' dostałem odpowiedź: 'Dużo, ale jeżeli się zakwalifikujesz, to już nasze zmartwienie żeby znaleźć ci źródło finansowania. Nie interesują nas bogate półgłówki, których tatusiów stać na opłacenie drogich studiów synalkom'"
    już oceniałe(a)ś
    2
    0
    Utrudnijcie dostęp do studiów a będziecie mieli społeczeństwo zapatrzonych w telewizję głupków (USA). Polska ma zato inny problem: wieczne ujadanie na absolwentow, jacy to oni niepotrzebni, i jak to nie zasługują na godziwe zarobki. A pózniej wielka bulwersacja, ze osoba wykształcona w Polsce pracuje dla NASA czy jakiejkolwiek innej zagranicznej agencji, przynosząc zyski innym krajom. Doceniacjcie swoich absolwentów, bo ktoś inny ich doceni.
    @jivani Primo, wbrew obiegowej opini, USA mają jeden z najwyższych na świecie odsetek osób z wyższym wykształceniem. Secudno, nie tylko Polacy pracują dla NASA i podobnych. To kwestia możliwości finansowych państwa. I znowu, USA należą do liderów pod względem finansowania nauki. Inna sprawa, że tam większość tych środków pochodzi od podmiotów prywatnych, co zresztą sprzyja egzekwowaniu rezultatów od uczelni. Artykuł mówi o tym, że jakość francuskich uczelni przechodzi w ilość, a w zasadzie w liczbę studentów. Chyba dla każdego jest oczywiste, że im więcej studentów / uczniów na zajęciach, tym słabsze rezultaty nauczania. Można administracyjnie nawet kazać się uczyć / studiować wszystkim, ale rezultaty takich decyzji obniżą poziom nauczania. Natomiast owczy pęd, wzmocniony dyrektywami UE, naciska na państwa by tworzyły warunki do studiowania, a właściwie do uzyskiwania dyplomów, przez jak największą cześć społeczeństwa. Bez oglądania się na konsekwencje w postaci spadku jakości nauczania, a tym samym wartości tych dyplomów. Można zaryzykować stwierdzenie, że obecny doktor to coś o wartości powojennego maturzysty. A z pewnością magistra lub inżyniera z lat 60-70. Ta postępująca dewaluacja tytułów sprawi, że za jakiś czas, że nie tylko w Polsce pan lub pani profesor będzie miał/a problem ze zrozumieniem prostych wzorów matematycznych i utworzeniem bezbłędnego zdania podwójnie złożonego. A rozumienie literatury i logiczne myślenie zostanie sprowadzone do umiejętności zastosowania prostych algorytmów z książki kucharskiej. Co ja piszę, z jakiej książki!
    już oceniałe(a)ś
    0
    0
    Podpis rysunku: Grupa studentów z Francji (Fot. 123RF) Mnie to wygląda na typową ulotkę reklamową uczelni z modelami, zresztą podane źródło to nic innego jak tzw. stock :)
    już oceniałe(a)ś
    1
    0
    Wystarczy wejsc na internet , aby zobaczyc , ze trzeba placic , aby studiowac na francuskim uniwersytecie! To nie sa tak wysokie Oplaty jak w USA czy WB ( stad wyjazd glownie bogatej mlodziezy, np. do Miami...), ale one istnieja ! To samo ze stypendiami , trzeba miec do nich prawo ! Chiny , to zupelnie inny problem . Jaki Chinczyk zdobyl Nobla , medal Filda ...ale Francuzi tak . Tak tam zle , ale Chinczycy przyjezdzaja na studia do Francji i nawet byl skandal dotyczacy rekrutacji tychze " madrych" Chinczykow...
    już oceniałe(a)ś
    2
    2