W Jemenie wszyscy walczą dzisiaj ze wszystkimi - separatyści z rządem, sunnici z szyitami, siły dawnego reżimu z nowymi władzami. Na chaosie najbardziej korzystają terroryści - miejscowa Al-Kaida z dnia na dzień rośnie w siłę.

Ostatni weekend był jednym pasmem sukcesów jemeńskich szyitów. Szyiccy rebelianci zwani Huti, albo Ansar Islam, czyli Zwolennicy Islamu, i od lat żądający większych praw i autonomii dla swojej północnej prowincji Saada, dogadali się z prezydentem Abd Rabbu Mansurem Hadim. W ciągu najbliższych 45 dni Jemeńczycy będą mieli nowy rząd, a Huti, którzy od kilku tygodni okupowali stolicę kraju Sanę, będą mieli duży wpływ na jego kształt. W zamian mają wycofać się z miasta.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Monika Tutak-Goll poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Miał 100% racji Piotr Kłodkowski w swojej książce pt. "Wojna światów", w której stwierdził, że Zachód powinien się nie wtrącać w konflikty państw muzułmańskich lub podobnych żyjących jeszcze mentalnie w średniowieczu plemiennym ale na swoim terytorium prowadzić twardą politykę zero toleracji dla szariatu, propagowania poglądów wrogich naszej kulturze i przeciwnych naszym zasadom demokracji i praworządności. Jeśli jest istotne zagrożenie dla Zachodu to właśnie terroryści na własnym terenie i tolerowanie powstawania w krajach zachodu wyobcowanych społeczeństw żyjących według własnych średniowiecznych zasad. Zero tolerancji dla takich zachowań a zwłaszcza Szariatu..
    już oceniałe(a)ś
    1
    0