Sala teatru w Caracas, gdzie się odbywały tzw. warsztaty formacyjne Zjednoczonej Socjalistycznej Partii Wenezueli, była czerwona od koszul tysięcy delegatów. Na trybunie prezydent Nicolás Maduro, dziedzic Chaveza, przyjmował skandowane hołdy entuzjastycznej młodzieży.
Wtedy na trybunę wyszła Maria Estrella Uribe i zaproponowała nową świecką modlitwę, którą zwolennicy rządu powinni sobie powtarzać jako wieczne moralne zobowiązanie: "Chavezie nasz, któryś jest w niebie, na ziemi, na morzu i w nas. Niech się święci imię twoje. Niech nas nawiedzi twa spuścizna, by prowadzić ten lud i inne narody. Niech zstąpi na nas światło twoje, by nas prowadziło codziennie i byśmy nie ulegli pokuszeniu kapitalizmu. Zbaw nas od zła oligarchii i zbrodni szmuglu, bo nasza jest ojczyzna, pokój i życie. Na wieki wieków amen. Niech żyje Chavez!".
Wszystkie komentarze