- Dziś rozkazałem siłom powietrznym USA przeprowadzenie dwóch operacji w Iraku - mówił Obama w czwartek wieczorem, czyli w nocy czasu polskiego. - Pierwsza to naloty, które zapewnią bezpieczeństwo amerykańskiemu personelowi w Iraku. Druga to humanitarna pomoc dla tysięcy uwięzionych w górach bez jedzenia i wody irackich cywilów, którym grozi niemal pewna śmierć.
Chodzi o jazydów, czyli wyznawców religii będącej mieszanką zoroastryzmu, chrześcijaństwa i islamu. W ostatnią niedzielę bojownicy muzułmańskiego kalifatu, którego powstanie proklamowano dwa miesiące temu na ziemiach zachodniego Iraku i wschodniej Syrii, zdobyli zamieszkane przez jazydów miasto Sindżar. Wymordowali dziesiątki mężczyzn, a ich żony wzięli sobie na "niewolnice". Około 40 tys. jazydów z całej okolicy uciekło w popłochu na pobliską górę Sindżar. Tam cierpią głód i pragnienie; UNICEF, czyli ONZ-owska agenda ds. dzieci, alarmowała dwa dni temu, że 40 dzieci już zmarło z wycieńczenia.
Wszystkie komentarze