Do tragedii doszło na jednym z posterunków w bazie wojskowej w powiecie Goseong przy granicy z Koreą Północną. Uzbrojony sierżant rzucił granatem w kolegów, a następnie zaczął do nich strzelać. Zginęło pięciu żołnierzy, siedmiu zostało rannych. Zabójca zniknął. Wiadomo tylko, że zabrał ze sobą broń i co najmniej jeden granat.
Ponieważ istnieje obawa, że zbieg może się próbować przedostać do jednej z okolicznych wiosek, armia ustawiła wokół nich kordon bezpieczeństwa. - Daliśmy znać sołtysom, by mieszkańcy pozostali na miejscu i zawiadomili nas, gdyby zobaczyli zbiega - powiedział przedstawiciel armii.
Wszystkie komentarze