Premier Japonii Shinzo Abe forsuje zmianę ustawy zasadniczej, która pozwoli Japonii wysyłać wojsko za granicę, choć blisko 70 lat temu Japonia ?na zawsze wyrzekła się wojny? i formalnie nie ma armii.

Japońska konstytucja jest ewenementem. Gdyby potraktować ją dosłownie, Kraj Kwitnącej Wiśni nie mógłby mieć armii. Artykuł 9. ustawy zasadniczej mówi bowiem, że Japonia "nie uznaje prawa do prowadzenia wojny" i zakazuje "utrzymywania zbrojnych sił lądowych, morskich i powietrznych, które mogą służyć wojnie".

I dalej stwierdza: "Dążąc szczerze do międzynarodowego pokoju naród japoński wyrzeka się na zawsze wojny jako suwerennego prawa narodu, jak również użycia lub groźby użycia siły jako środka rozwiązywania sporów międzynarodowych".

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Najwyzsza pora. W koncu sasiaduja z dwoma najwiekszymi komunistyczno-nacjonalistycznymi bandytami dzisiejszego swiata i do tego z trzecim malym czubasem.
    już oceniałe(a)ś
    17
    4
    Ja nie widzę w tym co chce zrobić Shinzo Abe żądnej sprzeczności czy kontrowersji. Wszyscy każdy maja prawo do samoobrony a jak zaistnieje potrzeba to i do pogonienia przeciwnika tam gdzie pieprz rośnie. Chyba nikt nie myśli ze Japończycy będą tańczyć pokazywać ewentualnym agresorom teatr Kabuki w celach odstraszania w nieskończoność.
    już oceniałe(a)ś
    4
    2
    Niech najpierw posprzataja syf w Fukuszimie, zatruwajacy wszechocean, o czym media milcza bo top tematem jest Putin..
    już oceniałe(a)ś
    0
    1