- Nasz plan jest globalny i ambitny, chcemy pokazać światu, że do Egiptu można przyjechać w każdej chwili, bo jest tu bezpiecznie i można świetnie się bawić - przekonuje w rozmowie z Reutersem Hiszam Zazu, egipski minister turystyki. Zapewnia, że sytuacja jeszcze bardziej się poprawi po planowanych na 26-27 maja wyborach prezydenckich, które zdaniem ministra pozwolą skończyć z odstraszającym turystów politycznym chaosem.
Chociaż każdy, kto miał szczęście zobaczyć choć niewielką część egipskich skarbów, trzyma kciuki, żeby minister Zazu okazał się dobrym prorokiem, przed władzami w Kairze niełatwe zadanie. Przychody z turystyki, które jeszcze w 2010 r. wyniosły 12,5 mld dolarów, trzy lata później spadły blisko o połowę. W 2010 r. Egipt odwiedziło 14,7 mln turystów, trzy lata później - już tylko 9,8 mln.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze