Uznanie dla dotychczasowej metody postępowania (nieużywanie broni i bierny opór) i podziw dla żołnierzy na Krymie coraz częściej mieszają się z wezwaniami do czynnego oporu.
Nadchodzi bowiem godzina X - moment, w którym Rosja przestanie udawać, że to nie jej wojska zajęły półwysep, i wystąpi w roli jego gospodarza. Dziś rosyjska Duma Państwowa ma przyjąć uchwałę o przyłączeniu Krymu do Federacji Rosyjskiej. W niedzielę odbędzie się w tej sprawie referendum, lecz to jedynie farsa. Potem Kreml zapewne stwierdzi, że wojska ukraińskie są armią okupacyjną i powinny opuścić Krym. Jeśli tego nie zrobią, zostaną usunięte siłą.
...lub dowództwo wyda im rozkaz kapitulacji.
Wobec takiej alternatywy formułowane są trzy możliwe sposoby postępowania:
* wycofanie żołnierzy już teraz,
*zbrojny opór przy wsparciu oddziałów spoza półwyspu,
*kontynuowanie dotychczasowej strategii.
Zwolennicy pierwszego wariantuprzekonują, że należy wycofać się w szyku zorganizowanym i bez strat własnych. Wojna, jaką Putin wypowiedział Ukrainie, nie kończy się bowiem na Krymie. Celem rosyjskiego prezydenta jest przejęcie kontroli nad całym krajem lub zajęcie jego wschodu i południa. I na odparcie tej agresji należy przygotować państwo i wojsko. Na dziś Krym jest dla Ukrainy stracony.
Zwolennicy tego wariantu przywołują przykład byłego dowódcy floty, który zdradził dzień po otrzymaniu nominacji, oraz wczorajszą zdradę dowódcy batalionu zmotoryzowanego z Bachczysaraju.
"Jeśli żołnierze nie zobaczą jasnej strategii naczelnego dowództwa, takich przykładów będzie więcej" - przekonują.
Zwolennicy drugiego podejścia twierdzą, że Ukraina ma dość sił, by dać odpór rosyjskiej agresji. Na Krymie stacjonuje 5-6 tys. nieźle wyszkolonych żołnierzy, z odsieczą może im przyjść kilkadziesiąt tysięcy z Ukrainy kontynentalnej. A do tego Kreml odżegnał się od swoich żołnierzy, twierdząc, że to oddziały samoobrony ludności rosyjskiej.
"Nie można się przyglądać biernie, jak uzbrojeni bandyci atakują i zajmują nasze jednostki, a żołnierze mają zakaz użycia broni. Mamy czekać, aż wszystkim odetną prąd i wodę oraz pozbawią ich żywności?" - pytają cywile i byli wojskowi. Oskarżają szefostwo MON o brak działań i skupianie się na dzieleniu posad. Na razie nie są to głosy zbyt liczne, lecz stoi za nimi "opór informacyjny" - nieformalna struktura zajmująca się monitorowaniem sytuacji na Krymie i w wojsku.
Rząd i ministerstwo obrony, które realizują trzeci wariant, nie ujawniają planów. Ich strategię możemy jedynie odtworzyć na podstawie podejmowanych kroków. Wiemy zatem, że w obliczu agresji rosyjskiej opracowano szczegółowe zasady postępowania: nieużywanie siły; obrona jednostek, sztabów i okrętów; schowanie broni i amunicji.
Wszystko po to, by uniknąć błędów popełnionych w 2008 r. przez Gruzję, która dała się sprowokować do ataku na wojska rosyjskie i w efekcie przegrała wojnę. Strategię tę ujawnił w jednym z wywiadów telewizyjnych admirał Ihor Kabanenko, do września ub.r. pierwszy zastępca szefa sztabu generalnego.
Dzięki zastosowaniu tej strategii na Krymie nikt nie zginął i wojsko ukraińskie nie dało się sprowokować. Zniweczyło to plany Putina, który w przechwyconej przez wywiad ukraiński rozmowie z dowódcą rosyjskiej Floty Czarnomorskiej wyraził zaskoczenie postawą Ukraińców i domagał się zdecydowanych działań. Po błyskawicznym opanowaniu Krymu planował bowiem wtargnięcie na południe i wschód Ukrainy.
Wiele wskazuje na to, że pomocą w opracowaniu ukraińskiej strategii służyli Amerykanie, bo ich wywiad już tydzień wcześniej wiedział, że Putin dokona inwazji na Krym. USA uważnie śledzą rozwój wypadków, dzieląc się danymi wywiadowczymi z Ukraińcami, o czym kilka dni temu powiedział wprost amerykański sekretarz obrony.
W niedzielę z kolei premier Arsenij Jaceniuk oświadczył, że państwa - gwaranci bezpieczeństwa i integralności terytorialnej Ukrainy (USA i Wielka Brytania) zrobią "wszystko możliwe i niemożliwe", by Krym pozostał w granicach Ukrainy. W środę Jaceniuka w Białym Domu przyjmie Barack Obama. Amerykanie nieustannie zachęcają też wojska ukraińskie, by wytrwały w "godnej podziwu" wstrzemięźliwości.
Poza kilkoma wypadkami dezercji ukraińscy oficerowie i żołnierze zachowali spokój i wierność krajowi. Wsparły ich w tym rodziny, wielu mieszkańców Krymu i pozostałych regionów Ukrainy. Przez internet zorganizowano akcję pomocy moralnej i materialnej dla żołnierzy. Rząd zwiększył środki na zaopatrzenie armii. Do jednostek wojskowych dostarczono sprzęt do nagrywania i transmitowania wydarzeń, bo jedną z form ukraińskiego oporu jest dokumentowanie wszystkiego w nadziei, że posłuży to do osądzenia rosyjskiej agresji oraz do przywrócenia władzy Kijowa nad Krymem.
Na Ukrainie trwa mobilizacja, a jednostki z zachodu i centrum przemieszczono na południe i wschód.
Z inicjatywy wspomnianego Kabanenki powołano Społeczny Komitet Obrony Ukrainy, który - jak podkreślają organizatorzy - nie stanowi konkurencji dla MON i sztabu generalnego, lecz ma służyć "lepszej komunikacji wojska z opinią publiczną". To tylko słowa, bo w społeczeństwie wzrasta napięcie wywołane agresją na Krym i widmem wojny. W odpowiedzi na krytykę pod adresem nowych władz byli wojskowi pospieszyli im ze wsparciem, zarazem jednak komunikując narodowi, że dla naprawienia popełnionych błędów w razie konieczności mogą zająć miejsce obecnych rządzących i dowódców.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze