Co prawda rosyjski ambasador został tego samego dnia wezwany do węgierskiego MSZ, gdzie usłyszał z ust sekretarza stanu, że węgierski rząd popiera suwerenność Ukrainy, ale to wezwanie przyszło na tyle późno, że z pewnością nie zrobiło na Moskwie wrażenia.
Tę zwłokę i brak stanowczości tylko w niewielkim stopniu usprawiedliwia fakt, że za miesiąc na Węgrzech odbędą się wybory, które odciągają uwagę polityków od innych spraw.
Z powodów moralnych i symbolicznych Węgrzy powinni czuć się zobowiązani do wystąpienia w obronie Ukrainy. Właśnie w Budapeszcie 20 lat temu na Konferencji Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie podpisano memorandum, w którym Ukraina w zamian za gwarancje granic i bezpieczeństwa zrzekła się atomowych aspiracji i oddała Rosji głowice nuklearne. Przedstawiciele mocarstw - w tym Rosji - zobowiązali się, że powstrzymają się od użycia siły wobec Ukrainy ani nie będą stosować wobec niej nacisku ekonomicznego.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze