Rosja prowadzi pełzającą inwazję wojskową na Krymie. A Putin grozi, że jest gotów najechać także na wschodnią Ukrainę. - Mam 80 lat, ale sam chwycę za broń - ogłosił Łeonid Krawczuk, pierwszy prezydent niepodległej Ukrainy.

Zawsze posłuszni Kremlowi rosyjscy senatorzy zatwierdzili w sobotę wniosek Władimira Putina o zgodę na wysłanie wojsk na Ukrainę z powodu "zagrożenia życia obywateli Federacji Rosyjskiej, naszych rodaków, składu osobowego kontyngentu Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej stacjonującego na terytorium Ukrainy (Autonomiczna Republika Krymu)".

Ale choć Moskwa wciąż utrzymuje, że jeszcze nie rozpoczęła interwencji na Krymie, w rzeczywistości operacja ta trwa już parę dobrych dni. Serhij Aksjonow, nominowany w czwartek na premiera regionalnego rządu (przy złamaniu konstytucji Ukrainy), sam ogłosił, że podległe mu budynki administracyjne są pod ochroną rosyjskiej Floty Czarnomorskiej.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Agata Żelazowska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    Każdy kraj powinien teraz deportować wszystkich Rosjan, bo ich dyktator może uznać, że są źle traktowani. A NATO organizuje dyskusje panelowe... żałość bierze...
    już oceniałe(a)ś
    4
    0