Im głębiej pogrąża się zdewastowana gospodarka, im dłuższe są kolejki przed sklepami i im bardziej rośnie bandytyzm, tym agresywniej i histeryczniej reżim grozi ostatnim niezależnym mediom i resztkom prywatnej przedsiębiorczości.
- Niech mnie nazywają dyktatorem, ale zaostrzymy przepisy i skończymy ze zdradziecką propagandą żywiącą się krwią i śmiercią! - krzyczał na kolejnym wiecu prezydent Nicolas Maduro. - Ich godzina nadeszła!
Zdradzieccy "handlarze krwią i śmiercią" to niezależne gazety, które po upaństwowieniu telewizji oraz radia są ostatnią redutą wolnego słowa. Reżim nie może znieść, że gazety wciąż informują rodaków, iż ich kraj jest najbardziej niebezpiecznym miejscem do życia w Ameryce Łacińskiej.
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze