W niedzielę tajscy wyborcy poszli do urn, ale nie wszędzie zdołali oddać głos. W Bangkoku opozycji, która ogłosiła bojkot przyśpieszonych wyborów do parlamentu, udało się zablokować 438 z 6671 lokali.
W całej Tajlandii lokali wyborczych pilnowało 10 tys. żołnierzy i 130 tys. policjantów. Mimo to miały miejsce incydenty, w których zwolennicy i przeciwnicy wyborów ścierali się i obrzucali butelkami.
- Chcemy głosować! Chcemy głosować! - wołali wczoraj sfrustrowani wyborcy, wymachując dowodami osobistymi. Komisja Wyborcza podała, że w całym kraju opozycja odcięła co ósmy lokal.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze