Izraelczycy i Palestyńczycy nie rozmawiają ze sobą już od trzech lat i ostatnio wcale nie mieli takich zamiarów, ale zostali niejako zmuszeni przez sekretarza stanu USA Johna Kerry'ego.
W lutym objął on stanowisko po Hillary Clinton i "ożywienie bliskowschodniego procesu pokojowego" - po ostatnich 20 latach to sformułowanie brzmi tragikomicznie - stało się jego ambicją. Przez sześć miesięcy Kerry sześciokrotnie podróżował do Jerozolimy i palestyńskiego Ramallah i tak długo dręczył tamtejszych polityków, aż wreszcie zgodzili się negocjować. Pierwsza runda rozmów pokojowych ma się rozpocząć w środę w Jerozolimie.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze