Wiadomość o śmierci Chaveza, który jak nikt przed nim zapanował nad życiem swojego kraju, od kiedy w 1999 roku po raz pierwszy wygrał wybory prezydenckie, podał w telewizyjnym przemówieniu wiceprezydent i wyznaczony na następcę Nicolas Maduro.
Była to jedna z niewielu prawdziwych wiadomości o stanie chorego prezydenta, jaką jego rząd podał od czasu, gdy latem 2011 roku Chavez zachorował na raka i poddał się pierwszej operacji na Kubie. Od tamtej pory jego zdrowie było pilnie strzeżoną tajemnicą państwową i przedmiotem niekończących się manipulacji, plotek i spekulacji jego popleczników i wrogów, których mu nie brakowało w kraju i za granicą. W grudniu ub. roku przeszedł czwartą operację nowotworu, po której spędził dwa miesiące na rehabilitacji w klinice w Hawanie. Dwa tygodnie temu wrócił z Kuby i leżał w pilnie strzeżonym szpitalu wojskowym w Caracas. Nie pokazał się publicznie ani razu od wylotu z kraju 11 grudnia ub.r.
Wszystkie komentarze