- Gdyby nie było targu, wcale bym się tu nie pchał. Za duże ryzyko - mówi Isaak Issa, rolnik z odległego o 120 km Isiolo.
Stoimy pod zbitym z desek ogrodzeniem targu bydła w Merille w północno-wschodniej Kenii. Isaak wymachuje różową karteczką. To pokwitowanie za wielbłąda, którego kupił pół godziny temu. Gdyby nie miał kwitu, zwierzę, na które wydał 60 tys. kenijskich szylingów (równowartość 600 euro), mógłby mu zarekwirować pierwszy napotkany patrol policji. Nie byłby w stanie udowodnić, że wielbłąda nie ukradł.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze