To ostatni dzień obowiązkowych egzaminów maturalnych. Żeby maturę zdać, trzeba zdobyć minimum 30 proc. z podstawowego egzaminu z polskiego, matematyki i języka obcego.
O godz. 9 maturzyści podeszli do testu z języka angielskiego na poziomie podstawowym. Zdecydowana większość wybrała właśnie ten język: 256 tys. osób z 263 tys.
Po południu, o godz. 14 rozpoczną się egzaminy na poziomie podstawowym z pozostałych języków: francuskiego, hiszpańskiego, niemieckiego, rosyjskiego, włoskiego.
Wszystkie komentarze
A jednak są tacy, którzy tego egzaminu nie zdają. Warto się zastanowić nad przyczynami.
Stop moaning, will ya?
Nie mam mocnego zdania co do poziomu podstawowego, ale rozszerzony istotnie powinien być chyba trudniejszy. Moi studenci przychodzą na nasz wydział na podstawie tego egzaminu i poziom angielskiego utrudnia im pracę, że tak powiem.
Z drugiej jednak strony Erasmusi z wielu krajów, w szczególności z Hiszpanii, są dużo słabsi, nie mówiąc o ludziach z krajów np. Azji Środkowej, których egzaminy Polska nie wiadomo dlaczego uznaje. Tak więc szklanka w połowie pusta i pełna.
Natomiast martwi mnie przypadek pani, której przeszkadza pogłos. Test rozumienia ze słuchu jest bodaj najbardziej realistyczny na tym egzaminie. W tzw. "prawdziwym życiu" warunki akustyczne są zazwyczaj trudniejsze.
"Natomiast martwi mnie przypadek pani, której przeszkadza pogłos."
Niepotrzebnie. To naturalne. To nie jest laboratorium. To są prawdziwi ludzie, którzy przeżywają prawdziwy stres.
Tyle, że w tzw. "prawdziwym życiu" zawsze możesz poprosić interlokutora o powtórzenie, nachylić się ku niemu, czy zaproponować przejście w miejsce, gdzie są lepsze warunki. Gdy nie znasz jakiegoś słowa, to rozmówca może użyć synonimu, względnie opisać pojęcie.
Nawet gdy nie zrozumiesz zapowiedzi na dworcu, co w Niemczech jest, z uwagi na kiepski system nagłośnienia, na porządku dziennym, to zawsze możesz zapytać kogoś obok i upewnić się, czy dobrze zrozumiałeś komunikat.
Mnie, jako olimpijczyka, na szczęście ominęła matura z języka obcego. Z ciekawości kiedyś przeglądałem arkusze maturalne z niemieckiego. Obśmiałem się jak norka czytając zadanie polegające na napisaniu SMS do kolegi w Niemczech, a potem sprawdzając klucz do tego zadania. Gdyby zadać to zadanie Niemcowi, to obawiam się, że by nie zdał. Chociażby dlatego, że rejestr językowy oczekiwany w zadaniu maturalnym zupełnie nie przystaje do rejestru, jakiego używa się w tego rodzaju komunikacji.
Naprawdę na maturze trzeba było napisać smsa? W którym roku i jako które zadanie? Pytam, bo na angielskim takich numerów nie ma, może w egzaminie ósmoklasisty?
Wystarczy mieć 50 lat i więcej.
Chyba tylko ślepota i głuchota może to uniemożliwić. Trzeba się mocno napracować, żeby nie zdać.Piszę to egzaminator z tego przedmiotu, który sprawdza arkusze od 20 lat. Poziom jest po prostu żenująco niski i niech nikt czasami sobie nie wmawia, że zna ten język, bo udało mu się uzyskać 90 i więcej procent.
Kiedy patrzyłeś wczoraj na arkusze z matematyki, też byłeś taki hardy?
Ja bym pewnie nie zdał. Od matury nie mam kontaktu z tym językiem ;-)
Do pracy też przychodzisz co drugi dzień? Bo codziennie to byś się za bardzo zmęczył?
Nie jęcz. Do niedawna zdawało się rano podstawowy, a po południu rozszerzony język. To było uciążliwe.
W pracy codziennie testuja cię z całej posiadanej wiedzy?
Dawniej na maturze pięć egzaminów ustnych zdawało się za jednym wejściem do sali. To był tzw. egzamin dojrzałości.
Run rabbit run dig that hole
forget the sun
And when at last the work is done
Don't sit down
it's time to dig another one