Pigułka „dzień po", czyli tzw. antykoncepcja awaryjna, od 2015 r. była w Polsce dostępna bez recepty. W 2017 r. Konstanty Radziwiłł, pierwszy minister zdrowia w rządzie PiS, uznał, że tak nie powinno być. Zmianę można było wprowadzić decyzją Urzędu Rejestracji Produktów Leczniczych. Żeby jednak nie można jej było łatwo odwrócić, Radziwiłł postanowił zmienić Prawo farmaceutyczne. Od połowy 2017 r. jest w nim specjalny zapis o antykoncepcji. Koalicja Obywatelska wzięła powrót do stanu sprzed nowelizacji Radziwiłła na sztandary. Dostęp do pigułki „dzień po" był jednym ze 100 konkretów, jakie obiecała zrealizować w 100 dni.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Tak. Atakujmy środowisko aptekarzy. PiS atakował środowisko nauczycieli, lekarzy, pielęgniarek i każde inne które działało nie po jego myśli. Róbmy to samo, w końcu to w duchy „wyższej konieczniści”
Nie. Nie atakujemy środowiska aptekarzy. Aptekarze to są super ludzie i kochani obywatele, obywatelki i osoby obywatelskie :)
Natomiast piętnujemy żołnierzy Watykanu, którzy wymuszają stosowanie się do jego seksualnych obsesji na zdrowym społeczeństwie.
Nikt nikogo nie atakuje. Przecież to nie wina aptekarzy że mają swoje przekonania tylko nieudolność Leszczyny próbującej aptekarzami rozwiązać problem w ten sposób nierozwiązywalny.
Pewnie każda grupa zawodowa w Polsce ma w swoim gronie element „silnego środowiska katolickiego”, ale wskazywanie na ów fakt u aptekarzy i to w kontekście sprawy, jest niczym innym jak próba skłonienia czytających, do patrzenia na środowisko aptekarskie przez ten właśnie pryzmat. To jest operowanie półprawdami w celu osiągnięcia efektu zniechęcenia do tej właśnie grupy zawodowej.
Prosta i banalna socjotechnika, albo brak zrozumienia konsekwencji wypowiadanych przez siebie słów.
Dwa razy nie będę pisał tego samego, moja odpowiedź dla @legeh jest też dla Ciebie. Z twojej poprzedniej wypowiedzi wynika, jakby głównym problemem był nie brak kompetencji ministry, a środowiskowe uwarunkowania światopoglądowe aptekarzy, a to nieprawda. Farmaceuci muszą także przestrzegać prawa, a tu są bardzo poważne wątpliwości czy postępowanie w duchu tego co głosi Leszczyna da im taką możliwość. W grę wchodzą konkretne kary, utraty uprawnień itd.
o jaki Pan pt wszechwiedzący,, pewnie pedagog zawodowo, a ja napiszę tak, nie wypisałabym za zadna kase tych tabl na rp farmaceutyczna, a nie z powodu klauzuli sumienia, tylko ewentualnych nadużyc dziecka, bo to dziecko, również że strony opiekuna,pedofilia ma się b. dobrze, najpierw edukacja sexualna, tez rodziców +ich badania psychologiczne, zwłaszcza przyszłych rodziców, a potem tbl, fizycznie tabl moze dużej krzywdy nie zrobić, choć nigdy nie wiadomo, ale psychiczne skutki całej sytuacji już jak najbardziej tak, a więc konsultacja lekarska, darmowy i obowiazkowy dostęp do ginekologa dla dziewczynek,sensownych ginekologów i jeżeli jest świadomość i zgoda dziewczynki, tabletki. antykoncepcyjne darmowe, osobiście uważam, że temu spoleczenstwo nie zależy na edukacji młodych, właśnie po to, zeby łatwiej było ich wykorzystać, nimi manipulować i to się zaczyna już w domu
Pozdrawiam
Aptekarze ostrzegają wszystkich przed wszystkimi
lekami, nawet tych z recepty. To jest już wkurzające.Mnie, gdy kupuję lek bez recepty ApapNoc, że mogę się uzależnić. Mnie, starą kobietę lat 75, którą wszystko boli i żeby zasnąć muszę coś łyknąć.No, po prostu jej się odszczeknęłam i spytałam, ile lat życia mam jeszcze do uzależnienia, rok, dwa, trzy? A co dopiero z takimi poważnymi, katolickimi sprawami .
Póki co, nie ma realnych szans na pozbycie się prezydenta, który konsekwentnie realizuje politykę swojego ugrupowania (co notabene dyskwalifikuje go jako prezydenta, który co do zasady nie powinien być faktycznym funkcjonariuszem partyjnym), nie sądzę też, aby się go udało przekonać do zmiany stanowiska. Droga ustawowa zatem odpada.
Jeśli cofnąć się o kilka kroków, można dojść do wniosku, że chodzi nie tyle o brak potrzeby posiadania recepty na specyfik, ile o zapewnienie szybkiego (bo liczy się czas) dostępu do antykoncepcji awaryjnej. A to akurat da się załatwić bez zmian ustawowych, działając z poziomu ministerstwa. Upoważnienie do tego farmaceutów przybliża do tego celu, choć rzeczywiście projekt wygląda na niedopracowany.
Na porządne przemodelowanie systemu zapewnienia kobietom autonomii w podejmowaniu decyzji co do ich zdrowia reprodukcyjnego musimy niestety poczekać, dziaderstwo bardzo niechętnie oddaje kontrolę nad kobietami w ręce samych zainteresowanych. Póki co, przyczłapy są potrzebne, aby zmniejszyć liczbę nastoletnich ciąż.
Alternatywą są refundowane przez NFZ pasy cnoty dla nastolatków płci obojga. I tak, opracowano już męskie odpowiedniki, więc obejdzie się bez dyskryminacji płciowej.
Pewnym wyjściem - choć też niedoskonałym - byłoby chwycenie prezydenta za słowo i zaproponowanie ustawy o dostępie do pigułki bez recepty od 18 roku życia, tak żeby żadna kobieta nie musiała tłumaczyć się farmaceucie na zapleczu apteki, że odbyła stosunek. A pilotaż tylko dla dziewcząt niepełnoletnich.
Rozwiązaniem jest receptomat. Bez problemu. Bez głupich pytań. Bez ideologii.
Wybacz, ale wymaganie od dziennikarki żeby znajdowała rozwiązania problemów prawnych i systemowych jest absurdalne. Nie od tego jest, nie na tym polega jej rola, nie takie są jej kompetencje. Rola dziennikarki jest właśnie pokazanie indolencji polityków, kiedy takową się wykazują. Pozwala to weryfikować ci działania i wyciągać stosowne wnioski przy urnach. Mimo to dziennikarka na końcu sugeruje możliwe rozwiazanie, ale że czyni tu dystans nie zdajesz się tego nie zauważać. Sam projekt Leszczyny jest nieudolny jeszcze w wielu innych polach, choćby dlatego, że będą obszary w kraju gdzie nie zgłosi się żadna apteka.
A miało być tak fajnie, rząd specjalistów po ośmiu latach rządów miernych biernych ale wiernych.
A więc napisać projekt ustawy, przepchać go przez całą ustawodawczą ścieżkę zdrowia i przedstawić prezydentowi. Tę część rozumiem, zresztą pojawiały się w przestrzeni publicznej podobne postulaty. Ale nie bardzo umiem sobie wyobrazić procedurę łapania prezydenta za słowo.
Obstawiam dolary przeciwko orzechom, że po przedstawieniu rzeczonej ustawy do podpisu prezydent znajdzie ważkie argumenty, aby ustawy nie podpisać. W końcu ciąże wpadkowe u dorosłych kobiet to już nie taka znów tragedia, a demografia wymaga od nich poświęceń (na potrzeby kumatych inaczej: to była gorzka ironia).
Choć oczywiście nie mam patentu na nieomylność. Możliwe, że Pani dysponuje skuteczną metodą chwytania prezydenta za słowo i moje zastrzeżenia są niezasadne.
wybaczam :)
Od dziennikarki nie domagam się zbawiania świata, zresztą obecny system jest schrzaniony od podstaw. Natomiast poza wykazywaniem indolencji polityków - co znów w Polsce nie jest specjalnie trudne - dobrze byłoby postarać się o bezstronne podejście do tematu. Rozwiązanie omówione ma swoje dobre i złe strony, szkoda że skupiono się w praktyce tylko na tej złej.
A umknęło coś innego: na etapie obietnic przedwyborczych temat miał być skutecznie załatwiony. Składając obietnice, ówcześni kandydaci znali stan prawny, prawdopodobnie umieli też obliczyć pozostały czas kadencji prezydenta. Dziś widzimy, że nie mieli skutecznej szybkiej ścieżki opracowanej. Ergo, na etapie obietnic kłamali jak reklamodawcy wciskający suplementy diety na odchudzanie.
Tak, póki co, to jedyne w miarę skuteczne rozwiązanie.
Niestety tak. Wieczna prowizorka jest chyba jakąś naszą cechą narodowo-społeczną i mocno naznaczone jest nią także środowisko polityczne. Zamiast rzetelnego przygotowania jest permanentne działania na zasadzie „przyjdzie czas, coś się wymyśli”. Przez osiem lat rządów PiS opozycja nie miała praktycznie żadnego wpływy na rządzenie krajem (przynajmniej w kontekście władzy centralnej). W tym czasie jedyne co można było robić, to właśnie siedzieć i pisać ustawy oraz szukać skutecznych rozwiązań dla problemów które władza ignorowała albo tworzyła. Tylko po co, skoro dotąd działało się na pałę i jakoś to było. Ja tylko mam pewną (naiwną zapewnię bardzo) nadzieję, że część obecnych ministrów to jest tak na przeczekanie aż pożegnamy ostatecznie naszego wspaniałego pana prezydenta, a w ich miejsce przyjdą specjaliści z przemyślanym planem działania i przynajmniej wstępnie opracowanymi rozwiązaniami. Nadzieja umiera ostatnia.
Nie zgadza się - jęki i krytykę każdy może i umie z siebie wypluć. Dziennikarze są w tym świetni. Idą po najmniejszej linii oporu potępienie, wyśmianie napiętnowanie bez realnej alternatywy, bez refleksji, bez pokazania tła.
A nie można zmienić na OTC, lek wydawany bez recepty. Nie ja to wymyśliłam, czytałam o tym nie tak dawno. Było to przedstawiane jako pierwsza możliwość, drugą była recepta farmaceutyczna.
Ten projekt nie ma dobrych stron- skończy się obwinianiem aptekarzy.
Skoro każdy potrafi tak łatwo znaleźć błędy, to dlaczego ministra ich nie znalazła? Jest znacznie poniżej przeciętnej umysłowej w kraju? Może nie powinna być ministrą?
Skoro dziennikarze mają znajdować rozwiązania wszelkich problemów społecznych i systemowych, to może zmienić konstytucję i niech oni rządzą. Ustawy będą publikacjami na pierwszej stronie, a zatwierdzał je będzie naczelny.
Mimo wszystko dziennikarka zawarła w tekście pewne sugestie co do możliwych rozwiązań, ale to trzeba analizować co się czyta.
Ale jwatola wydaje się, że właśnie to ona najlepiej wie co ministra zdrowia powinna zrobić. To już któryś nasty artykuł tej redaktorki atakujący ministrę Leszczynę.
Bez złudzeń.
Sądzisz, że Duda nie zmieni zdania, kiedy dostanie uchwalony projekt do podpisu? Może uznać, że wpadkowe ciąże są receptą (nomen omen) na pikującą demografię...
Zmieni i ze zwykłym wzmożeniem będzie opowiadał o dobru kobiet, "dzieci poczętych". Potem się nadmie i powie iż od 50 roku życia dostęp to On podpisze.
Niejaka Duda zawetowała ustawę argumentując swe weto dkpuszczalnym wiekiem dziewczyn. Mówił, że pełnoletnim by pozwolił. To trzymać go za słowo. Zmienić wiek, czyli niech bedzie "dozwolone od lat osiemnastu" jak w starej piosence. Słowo się rzekło, rezydencie. Szesnastolatka poprosi starszą koleżankę i po krzyku.
Poproszę o dokładniejsze wskazówki odnośnie do trzymania za słowo osoby prezydenckiej naszego nieszczęsnego kraju.
Ale może mamy też dość nieudolnego, pisanego na kolanie prawa?
Kieruj swoje pytania do ciemnego katola okupującego Pałac na Krakowskim Przedmieściu, zwanego ostatnio "bombą hormonalną".
A w czyim imieniu to "nie chcemy"? Bo ja na przykład uważam, że media są od patrzenia władzy na ręce i powinny być krytyczne.
Krytyczne, ale nie krytykanckie.
Dziękuję za wnikliwą analizę przedstawionych w artykule argumentów i życzę milego dnia :-)
Negatywny komentarz do podziękowań i życzeń a nic o rozwiązaniach proponowanych przez Ministerstwo Zdrowia. Może jednak się im.przyjrzeć? To taka nieśmiała propozycja z mojej strony. Jeszcze raz, bardzo miłego dnia :-))
Ja też, w komentarzu uzasadnienie.
@markus_u
Automaty zalatwia sprawe.Mozna pod oslona nocy uwolnic sie od ciezaru.
I się pani przyjrzała. Z przedstawionych argumentów wynikło, że w świetle obstrukcji prezydenta rząd zrobił, co mógł, aby wam udostępnić tę pigułkę, tyle że nie za wiele mógł. A pani to uznała za znakomity pretekst do ataku na ministrę zdrowia, ktorej z jakichś piwodów pani nie lubi.
Ma Pani jakieś propozycje do rozwiązania omawianego problemu? Ma Pani jakąkolwiek sprawczość prowadzącą do realizacji swoich propozycji, gdyby takie przyszły do głowy? Regionalna Redakcja GW posiada jakąś sprawczość? Pisze Pani w przekonaniu (naiwnym), że w ministerstwie ktoś zajmują się analizą takich artykułów? Ministerstwo działa, a Pani strzępi klawiaturę. Ot co. W sumie sprawia Pani wrażenie przedstawiciela obecnej opozycji. Podobnie jak nasi, ukochani rolnicy. Ci mają traktory, a dziennikarze, publicyści tylko słowa, słowa, słowa... Rzadko działające, a częściej bez znaczenia. Ministerstwo Zdrowia i min. J. Leszczyna realizują program rządowy i przed rządem odpowiadają za jego realizację. Rząd zaś ma związane ręce przez prezydencki sabotaż. Tak więc Pani wysiłki w celu osłabienia pozycji Izabeli Leszczyny są skazane na niepowodzenie. Jedyne co pozostaje do dyspozycji, to nie oddanie głosu na KO w następnych wyborach do Sejmu. Życzę Pani konstruktywnej autorefleksji, odrobinę zadowolenia z życia i niezadowolenia z treści przez Panią tutaj publikowanych.
Wspaniała reakcja. Buziaki.
Czasem, po przeczytaniu wysokich obciachow i tzw męskiej końcówki (sic), odnoszę wrazenie, że Machulski krecąc Seksmisję był prorokiem. Idźmy na wschod, tam musi byc jakaś cywilizacja - :))
To nie czytaj i nie zaśmiecaj tego forum.