Przed dziesięcioma dniami „Wyborcza" ujawniła, że powołany jeszcze we wrześniu w Ministerstwie Zdrowia ponad 40-osobowy zespół ds. preskrypcji przygotowuje rewolucję w receptach. Zamiast nazw handlowych miałyby być na nich umieszczane nazwy międzynarodowe, czyli nazwy substancji czynnej zawartej w danym produkcie.
Dla pacjentów byłaby to rewolucja. Za każdym razem będąc w aptece, mogliby otrzymać lek o innej nazwie i innym wyglądzie. I choć zawierałby tę samą substancję czynną, mógłby nieco inaczej oddziaływać na organizm - ze względu na inne składniki, które mogą powodować na przykład gorsze samopoczucie, biegunki lub wysypkę.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Dlaczego minister Leszczyna opłaca 40-osobowy zespół, który pracuje nad projektem, z którym to projektem się nie zgadza i nie daje "zielonego światła" do wprowadzenia go w życie? Byłoby logiczne, gdyby ten zespół rozwiązała, ale tego nie zrobiła.
Minister Leszczyna jest wybitną organizatorką, człowiekiem prawym, uczciwym i kompetentnym. Dlatego została postawiona na czele najtrudniejszego i najbardziej zabagnionego ministerstwa. Obok ministerstwa sprawiedliwości. Jak sama przyznaje, jest to ministerstwo, w jego specyfice, nowością dla niej i dlatego buduje kompetentny zespół fachowców. Miłkowskiego zostawiła, jak można podejrzewać, by poznać lepiej poprzedników, w rozwiązywaniu zagadnień. Obecne jej wypowiedzi są zwiastunem pozbycia się tego pisiora. Tak sądzę. Pzdr.
Firmy by przychodziły do aptek i płaciły łapówki bo rynek kontaktów firm z aptekami nie jest zupełnie uregulowany w odróżnieniu do lekarskiego. Moim zdaniem powinno być tak jak w Skandynawii. Na rynku jest lek oryginalny lek tani generyczny z Chin lub Indii oraz pośredni lek generyczny dobrej jakości oparty na firmach lokalnych i kapitale państwowym.
Tak! Poruszyłeś temat rzekę. Chiny? Tak trochę z innej beczki. Idzie katolik do kościoła, przyjmuje komunię i nie wie, że hostia z Chin przyjechała, farorz ją kupił, bo jest wielokrotnie tańsza, a w kraju produkcja hostii upadła. Wierny nie ma świadomości tego, że ten opłatek nie posiada atestu sanitarnego... Masz rację w tym, że rynek jest różnorodny, ale to lekarz wie, przynajmniej powinien wiedzieć, że pod względem zdolności przyswajania leku, różnic indywidualnych pacjenta, działań ubocznych etc. do niego należy wybór jaki lek przepisać. Z lekami przyjmowanymi doustnie jest jak z mlekiem. Mleko ma dużo wapnia, ale ten wapń jest trudno przyswajalny i jego większość wychodzi a kałem. Więcej, kazeina mleka krowiego ścina się pod wpływem kwasów w żołądku, tworzy siatkę wiążąca wapń i inne substancje zawarte w treści pokarmowej i to wszystko razem jest wydalane do WC. Dlatego jest znana, od dawna, zaleta mleka jako odtrutki. Ludzie nie mogą jednak przestać spożywania spożywania mleka, bo by się świat zawalił, ten biznesowy. Dojrzałe sery tej wady mleka nie posiadają, bo kazeina jest w nich już zmieniona enzymatycznie. Skomplikowana sprawa, trudna do uproszczenia, w sprawie leków. Zagadnienie przekracza objętość komentarza, a i tak się rozpisałem za bardzo. Pzdr. Hej!
Doskonale wiemy które leki nie mają laktozy. Ale przy tej masie tabletek to nieistotne w większości przypadków. Chodzi o to że obecnie na rynku polskim jest z 20 firm generycznych jednego leku. A powinny być max. 2-4 i konkurować jakością i ceną.
Zauważ, że nie wypowiadałem się o laktozie będącej cukrem, tylko o kazeinie będącej białkiem. Nb, z kazeiny ściętej kwasem i podwyższoną temperaturą wyrabiano klej wodoodporny. Co do podaży leków, to działa tu prawo popytu i podaży. Nie wiem czy te wszystkie generyki mają ten sam skład, Pod względem nośników i substancji komplementarnych. Są dopuszczone do handlu więc nie istnieją przeciwwskazania do ich stosowania. Można wybierać, a że ktoś zarabia, to mu nie zazdroszczę, a wręcz się cieszę z gospodarności. Pzdr.
Poczytaj sobie od przepisach które dopuszczają lek generyczny na obrót w Polsce to się zdziwisz. Każdy Janusz biznesu może sobie kupić tabletarkę i robić generyk. Wymagania są śmieszne małe.
W takim razie należy oczekiwać od Rządu uregulowania tej sprawy, zaostrzenia przepisów i kontroli ich przestrzegania... Oczekiwać? Wymagać!
Znasz jakąś nieprzemyślaną decyzję Izabeli Leszczyny? Zapoznając się z jej CV nabieramy do tej minister zaufania. Mam do tej pani zaufanie, co nie wyklucza możliwości popełnienia błędu. Errare humanum est. Izabela Leszczyna otacza się fachowcami, tworzy grupy do rozwiązywania problemów, ponadto odpowiada przed rządem Donalda Tuska, tak więc ryzyko popełniania błędów jest zmniejszone do minimum. PiS natomiast uczynił z błędów istotę swojego działania. Czyż nie? Pzdr.
Należy mu się.
Bezwzględnie.
niby dlaczego? To dorze, że dyskutuje się różne pomysły itd. A nie jedno z góry ustalone przez kogoś rozwiązane. dopracują transparentność i będzie ok. Lepsze to niż narzucane nieprzejrzyste wrzutki, jakie nam serwowano przez 8 lat...
"Spec" jako jedyny z poprzedniej ekipy został zostawiony przez minister Leszczynę. Sama o tym mówiła, że zostawia "fachowca"... .
I to niebezpieczna zabawa. Pacjent skonsultowany z lekarzem odbierze w aptece zupełnie inny środek niż ten konsultowany.
W Holandii pacjent się ubezpiecza i jego ubezpieczyciel rozlicza się z nim z kosztów leczenia oraz kontroluje te koszty. Taka informacja dotarła kiedyś do mnie. Tak więc system leczenia i jego opłacania jest zdecentralizowany. Ponadto istnieje tam opinia, że obniżenie kosztów lecznictwa zależy od jego jakości. Pacjent wymaga mniejszej ilości porad. Proste? Jeżeli znasz tamtą, Holenderską rzeczywistość, to napisz coś o tym. A może ktoś inny? Pzdr.
o ten mit właśnie chodzi, co pokazuje, jak głęboko skorumpowane jest polskie środowisko medyczne. Lekarze zasłaniają się wolnością zawodu i dobrem pacjenta, a chodzi o możliwie dużą swobodę dojenia systemu i pacjenta. Sekundują im firmy farmaceutyczne, bo wolność narzucenia leku to łatwość korumpowania lekarzy, wystarczy oddać część zysku. Z kolei przeniesienie tego na aptekarzy oznacza jedynie zmianę korumpowanego elementu.
Czy generyki są równoważne lekom oryginalnym, czy nie? Czy równoważne oryginałowi są klony wypuszczane przez konkurencję, w których dołożono lub zmieniono boczną grupę łańcucha czy pierścienia, by obejść patent? Albo odpowiedź na to pytanie jest twierdząca i wszelkie inne poglądy na ten temat są kłamstwem, dazinformacją i korupcja i powinny być ścigane, albo nie jest twierdząca, tylko niepewna, co znaczy, że rynek generyków to źle uregulowane bagno - ale znaczy ponadto, że ktoś dba, by pozostało źle uregulowane, zaś lekarze nie mają podstaw do stosowania zasad EBM w swojej praktyce lekarskiej, gdyż doboru leku (generyku) dokonują w oparciu o przypadkowo wybrane jednostkowe obserwacje, a nie ugruntowaną, sprawdzoną wiedzę.
Dodajmy do tego wielkoskalowe oszustwa i manipulacje dokonywane przez wielkie korporacje, a obraz się jeszcze zabagni. Jeden gigant systematycznie bagatelizował działania niepożądane swojego nowego preparatu, choć ludzie umierali wskutek powikłań. Drugi próbował po latach "wycofać" rejestrację leku, by pozbawić konkurencyjne generyki podstawy do legalizacji (sam w tym czasie opatentował cząsteczkę "pochodną" i liczył na "podwojenie" okresu ochrony patentowej).
Wprowadzony przed laty obowiązek pre-rejestracji badań klinicznych był przez lata ignorowany - badania zgłaszano, ale nie uzupełniano żadnej dokumentacji w bazie. Firmy tym samym nadal zachowywały przywilej publikowania tylko badań korzystnych, co sprowadzało się do tego, że organizowano 20 badań, ale publikowano wyniki najlepszego, czasami jedynego, które przyniosło dobre wyniki. Rosła popularność ośrodków badań klinicznych, które osiągały "lepsze" wyniki niż konkurencja. Tak, koledzy lekarze, wielu z was przykłada rękę do fałszowania wiedzy i o lekach oryginalnych, i o generykach. Piętrowy i wieloośrodkowy system badań leków stwarza tu nieograniczone możliwości nadużyć, choć z drugiej strony system randomizacji i zaślepienia umożliwia uzyskanie wyników wiarygodnych bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Jeśli się chce. Jak pokazują przykłady, prawdopodobieństwo chcenia pozostaje odwrotnie proporcjonalne do czasu ochrony pozostałego głównemu blockbusterowi firmy.
Pislerowcy rekrutują się głównie z osób, o których od dawna mówi jedno z praw Murphy'ego: każdy złożony problem ma jedno proste, błędne rozwiązanie. Oni są specami od takich rozwiązań, bo nie starcza im potencjału intelektualnego. Dlatego zawsze przegrywali w konkurencji z lepiej myślącymi, ale utwierdzali się w przekonaniu, że pokonywał ich spisek, klika i "układ". Żadnemu z nich nie ufam, bo nie dowierzam ani ich kompetencjom, ani ich obiektywizmowi. Dotyczy to również wicemynystra.
Natomiast prace i analizy należy kontynuować i poszukiwać rozwiązań lepszych niż obecne. W szczególności dopłat z kieszeni pacjenta do wydania droższego leku niż dwa-trzy usankcjonowane generyki. Dopłata z własnej kieszeni znakomicie temperuje fanaberie.
Mieliby jeszcze wiekszy wplyw, bo mogliby sie skupic tylko na aptekach. Ja chce, zeby to moj lekarz decydowal o moich lekach, nie aptekarka.
Nie straciliby, tylko pielgrzymowaliby w inne miejsce: nie do lekarza, a do aptekarza, jeszcze pewnie bardziej podatnego na perswazję z racji mniejszych zarobków nie lekarz
>124 mln zł. Tyle pieniędzy na wyjazdy, konferencje i wykłady dostali lekarze w ubiegłym roku (2017) od firm farmaceutycznych.
money.pl/gospodarka/wiadomosci/artykul/firmy-farmaceutyczne-placenie-lekarzom-za,100,0,2342500.html
Po powrocie z Seszeli decyzja dotycząca nazwy leku na pewno będzie odpowiednia. Oczywiście można się łudzić, że prawdziwą intencją decyzji pani minister było to, żeby nikt nie dostał wysypki na plecach po tańszym, generycznym odpowiedniku.
Być może to nowość, ale aptekarka o lekach uczyła się 5 lat, lekarz - niecały rok.
jako pacjent płacę za leki, nie mam żadnych ulg i nie chcę żadnych wyborów w tej sprawie ! zamienniki nie zawsze są dobre- zreszta to też jest w artykule !
Być może to nowość, ale to lekarz mnie bada, zna mnie od lat i wie, jak reaguję na jaki lek.
tak, wiele firm [szczególnie tych od generyków] skraca łańcuch kontroli, pomija niektóre etapy kontrolne albo zmienia ich procedury na tańsze; a potem nie wiadomo, gdzie się zrobił zonk i pacjenci dostają wysypki ;)