Przed kilkoma dniami ujawniliśmy, że Ministerstwo Zdrowia chce, by lekarze na receptach pisali międzynarodowe nazwy substancji zamiast nazw handlowych, jakie nadają swoim preparatom konkretni producenci. Teraz lekarze, jeśli chcą, też mogą używać nazw międzynarodowych, ale po zmianie przepisów mieliby taki obowiązek i nie wolno by już im było używać nazw handlowych. W ten sposób Ministerstwo Zdrowia chciałoby zaoszczędzić kilkaset milionów złotych rocznie w budżecie NFZ. Liczy bowiem, że aptekarze wydawaliby pacjentom przede wszystkim najtańsze preparaty.
Wszystkie komentarze
Donaldzie Tusku, nie idźmy w tę stronę. Ten kto bije pianę o zakaz dostępu obywateli do konktroli obywatelskiej - do zwolnienia!
przecież powiedział, że protokół będzie jawny. Na etapie prac i koncepcji nie powinno się wynosić informacji i siać taniej sensacji, która de facto może zablokować dobre pomysly.
Cebea trzeba rozpuścić w kwasie, a nie zlecać im świrowanie.
Obiecali.
Tylko praktyka później jest taka, że urzędnicy bardzo chętnie naciągają etap prac i koncepcji i to bardzo daleko :).
Tu akurat sprawa jest dość jasna, że weszły już konsultacje między zewnętrznymi podmiotami. Jacyś producenci leków itp.
To nie może być niejawne.
Wręcz przeciwnie. Vox populi może się przyczynić do wybrania pomysłów dobrych dla pacjentów, a nie dla koncernów farmaceutycznych.
Z drugiej strony - pamiętam odległe czasy, kiedy aspiryna Bayer była widzialnie lepsza od innych aspiryn. Zapewne lepiej oczyszczona. Składnik czynny był ten sam, ale diabeł siedział w szczegółach.
Dzisiaj farmaceuta może zaproponować pacjentowi tańszy zamiennik, jeżeli na recepcie nie jest wyraźnie zaznaczone "nie zamieniać".
Zaraz zaraz. Co ja czytam???
"Od listopada 2023 roku farmaceuta będzie mógł wydać zamiennik leku, nawet jeśli na recepcie znajdzie się adnotacja lekarza „nie zamieniać” – „NZ”, która nie będzie już dla aptekarza wiążąca."
Adnotacja lekarza NIE WIĄŻĄCA?!?!?!
Wyraźnie widać że polscy producenci dbają o zyski kosztem pacjentów.
Producenci, czyli prywatne firmy dbają o swój zysk? Zwariowałeś? Przecież to absurd!
po jednej stronie lekarze i farmaceuci
po drugiej podatki z których wszyscy ten układ finansują
i pacjenci którzy za to płaca
Teraz w aptece zawsze możesz poprosić o zamiennik i zwykle coś jest. Po zmianie w aptece będzie zwykle tylko ten lek, na którym apteka albo najlepiej zarabia, albo którego producent oferuje najlepsze wycieczki dla aptekarzy. Pacjent na tej zmianie jedynie straci.
"Polscy producenci" - jako chorująca wiem, że polskich leków w aptekach jest znikoma ilość. Leki u nas pochodzą z prawie wszystkich państw unijnych.
Co ty pieprzysz. Lekarz jest jedyną osobą która może wiedzieć na co choruje pacjent, aptekarz nie ma prawa tego wiedzieć. Więc nie będzie wiedział jaki lek dobrać.
A najprawdopodobniej apteki po prostu zaczną sprzedawać swoje własne zamienniki i nic innego
Pochodzą z państw azjatyckich.
Wypisywanie nazw międzynarodowych zamiast preparatu konkretnego producenta nie oznacza wcale, że pacjent otrzyma w aptece dowolny lek. Aptekarz wcale go nie musi losować, a pacjent może sobie zażyczyć tego, a nie innego. Obecnie też można zamienniki, ale jest to mniej oczywiste.
Przeciwnie, jest to świetna okazja dla rozwoju w końcu idei opieki farmaceutycznej. Jeśli argumentem jest, że pacjenci przewlekli muszą otrzymywać tabletki o tym samym kolorze to właśnie aptekarz w wybranej przez pacjenta aptece jest od tego, aby o to zadbać. Mało tego, większość lekarzy nie ma pojęcia o kolorach tabletek, co oczywiście nie jest zarzutem, oni po prostu nie widzą większości z tych leków.
Tu pewnie się przyda jeszcze ten mały kolejny krok, aby NFZ zaczął płacić za opiekę farmaceutyczną, np. wzorem ryczałtu jak za opiekę pielęgniarską w przychodni POZ.
Ale koncepcja pisania nazw międzynarodowych jest dobra, a podnoszone przez środowisko lekarskie problemy są łatwe do rozwiązania.
zgadzam się całkowicie
Oczywiście, tak to działa w przypadku osób młodych. Mój stary Ojciec łyka sporo leków, ale nie jest w stanie zapamiętać ich nazw! Nie powie farmaceutce, że bierze konkretny lek, który mu pomaga i że chce dostać ten sam.
Również się zgadzam. Dodam, że w UK od lat jest dokładnie tak i nie odnotowano tam zwiększonej śmiertelności, bo tabletka była biała a nie różowa. Apteki natomiast walczą o klientów. Nie wiem jak jest dokładnie teraz ale jeszcze kilka lat temu same doręczały leki do domów osób starszych. Jak pacjent powie, że ma być lek angielski, to będzie. U nas nie do pomyślenia.
Farmaceuta mógłby mieć możliwość sprawdzenia, jakiej marki lek wydawał danemu pacjentowi poprzednim razem.
A jeśli chodzi o te bezpłatne leki dla dzieci i seniorów, to jaki problem ograniczyć kwotę refundacji do najtańszej marki, a jak ktoś chce droższą odmianę to sobie dopłaci za kolor tabletki.
Każdy problem można rozwiązać, ale praca nad tematem w tajemnicy raczej temu nie sprzyja.
To pomóż staremu ojcu w wykupieniu recepty.
Mam wrażenie, że kolory leków mogą mieć znaczenie, jeśli ktoś wyciska z blistra i daje do jakiegoś pojemnika.
W żadnym punkcie nie masz racji, co zostało już powyżej pokazane!
Dziwi mnie poparcie dla tego wpisu.
Dodam tylko taki drobiazg, jak wypełniacze w generykach, obecność laktozy, glukoz, a tym bardziej glutenu, które mogą być szkodliwe dla pacjenta.
Aptekarz nie wie i nie ma prawa wiedzieć, jakie choroby towarzyszące ma pacjent.
A pacjent ani nie ma obowiązku kupowania leków u tego samego aptekarza, który potencjalnie mógłby mieć "w głowie" historię choroby, ani każdorazowego spowiadania się publicznie, w kolejce.
Powiadasz, że nie dostanie leku losowo?
Ależ dostanie, bo wybór, co jest na półce, należy do apteki, a pośrednio do hurtowni, w których się zaopatruje.
Refundacja opieki farmaceutycznej? Czyli kolejne pieniądze z puli NFZ, pomniejszające zasoby na to, co naprawdę naprawić trzeba?
Pomijając jednak wszystkie inne aspekty, wolę, by apteka była po prostu sklepem, a "opieką farmaceutyczną" w pełni zajmował się lekarz.
Na szczęście cywilizowany świat woli, żeby lekarzy, który jest ciągły niedobór, odciążyć z nadmiaru obowiązków, a apteka była czymś więcej niż sklepem.
W Wielkiej Brytanii opieka farmaceutyczna jest opłacana z budżetu od lat, bo się to wszystkim opłaca, a właśnie wszedł program Pharmacy First (najpierw apteka), gdzie z małymi dolegliwościami, dotąd leczonymi przez GP, idziesz po prostu do farmaceuty - wszystko płacone z budżetu. A lekarz ma więcej czasu na pacjentów z poważniejszymi dolegliwościami.
Zgadzam się
od czegoś ma dzieci.....by o rodzica dbały
Kupuję w aptece różne leki, na różne choroby. I farmaceuta nie ma pojęcia i nie ma prawa wiedzieć na jakie choroby cierpię?
Na "szczęście" od dawna w Polsce panuje system - "najpierw do apteki".
Co prawda z innych przyczyn, ale jest i panuje. ;)
Powiem ci też, że aptekarze mają solidne profity z tego systemu. I rozrzutnością byłoby jeszcze im dosypywać budżetowych pieniędzy,
Poza tym uprzejmie informuję, że nie da się systemu "opieki zdrowotnej" w WB, czy USA, porównać do systemu polskiego.
Tam może i mają jakieś korzyści z tego - ubezpieczeni, a nie WSZYSCY.
Wszystkie kupujesz na receptę, czyli dla siebie? Zawsze u tej samej "pani aptekarki", która "zna cię na wylot"?
Aptekarz na podstawie wiedzy fachowej zapewne ma pojęcie na co potencjalnie chorujesz.
Natomiast nie ma prawa do pełnej wiedzy, bo tę ogranicza tajemnica lekarska.
To sobie nazwę leku zapisze na kartce.
Eee wiesz że w UK zamiast lekarza bada cię pielęgniarka? Przed seksuologiem również :-). I ona sobie stwierdza czy uważa że zasługujesz na lekarza czy też zamknie ci drogę i musisz prywatnie :-)
Już teraz można wypisać receptę na samą substancję, więc po co obowiązek?
U mnie farmaceuta nie zapamiętał mojego leku - wybrałam jakiś syrop bez aspartamu, nagadałam się długo, że ten z aspartamem jest paskudny i mnie głowa po nim boli, za tydzień przyszłam po to samo i on był zdziwiony, że syrop, który mi daje jest z aspartamem i mi nie pasuje oraz szukał od nowa nazwy tego, który jest bez.
A teraz to niby przeziębienie się leczy u lekarza? Oczywiste jest, że w takich sytuacjach on jest głównie od wystawienia zwolnienia, a porady farmaceutycznej częściowo może udzielić aptekarz, z praktyki stwierdzam, że jest ona równie rzetelna (czyli tak średnio na jeża xD), co porada lekarska. A zmiana zarządzenia dotyczy leków na receptę, czyli jeśli ktoś ma np. cukrzycę albo stwardnienie rozsiane - no sorry, ale to już nie jest kwestia opieki farmaceutycznej
Nie do końca. Nie będzie w aptece pełnego wyboru, producenci leków o niższym dofinansowaniu wycofają się z rynku polskiego. A nie wszystkie generyki są rzeczywiście równoważne, choć powinny. Chociażby ze względu na substancje pomocnicze, a także rzetelność wytwórców.
Inną sprawą jest poziom obsługi w aptece - zdarza się, że podsuwane są suplementy, jako "nieustępujące jakością", tam gdzie dostępny jest lek. I chyba nie wynika to z braku wiedzy.
Dostanie tę samą substancję o innej nazwie, działającą 99,99% tak samo. Skoro nazwy nie pamięta, nie będzie problemu :))
""opieką farmaceutyczną" w pełni zajmował się lekarz"
Przychodzi facet do lekarza na badania kontrolne. Po skończonych badaniach lekarz stwierdza:
- ma pan słabe krążenie, proszę sobie codziennie rano wypić kieliszeczek koniaku, ale nie więcej i za miesiąc przyjść do kontroli.
Po miesiącu gość przychodzi, ale nawalony jak stodoła po żniwach i lekarz oczywiście z wymówką:
- przecież mówiłem, tylko jeden kieliszeczek!
Gość na to:
- pa... pa... panie doktorze, ja nie tylko u pana się leczę.
Ludzie leczą się u wielu lekarzy i dostają dziesiątki tabletek.
Jedynie bystry farmaceuta wykryje, które leki z którymi się
dublują, które znoszą swoje działanie, które trzeba łykać oddzielnie od innych. Nawet należy uważać, czym się tabletki popija. To jest właśnie "opieka farmaceutyczna", tak potrzebna pacjentom.
"Prawo wiedzy" może mu zostać udzielone :)
Po łykanych tabletkach nietrudno poznać diagnozę.
Bez przesady. Jak kupisz w aptece Illadian, to na pewno aptekarz nie pomyśli, że kupujesz to na katar. To samo, gdy ja pójdę po Prostamol.
Dobry sarkazm!
@ludwicz
Doklamie, skonczyly by się wyjazdy na Seszele.
O to się tak zabijaja lobbysci z korporacji i ich uslużni lekarze.
Zyskaliby farmaceuci
suchary , suchary...
oldskulowy jesteś,
znajdź coś świerzego
Mogę mówić za siebie - ja się ucieszyłam, bo wolę wypisać receptę na substancję i nie przejmować się całą otoczką (który preparat najtańszy, ile tabletek w opakowaniu, jaka refundacja itp)., a przede wszystkim nie musieć spamiętać po kilka-kilkanaście nazw preparatów jednej substancji.
Nie dostaję nic za przepisywanie jakichś konkretnych preparatów.
Przecież już teraz można taką receptę wypisać, więc to nie jest powód, żeby wprowadzić obowiązek. Nazwy leków to nikt nie pamięta, to się sprawdza w bazie danych. Mnie lekarz prosi zresztą, żebym sobie sama sprawdziła i wybrała tę wersję, którą chcę
Lekarze są już obecnie poddani jednymi z najostrzejszych przepisów antykorupcyjnych jeżeli chodzi o kontakt z firmami farmaceutycznymi. Praktycznie prawo w tym względzie jest najostrzejsze w Europie. Nie dotyczy to kompletnie farmaceutów i aptek gdzie już obecnie korupcja aż pączkuje. Wyjazdy zagraniczne sprzęt AGD koperty pod stołem to norma w aptekach. Wprowadzone zmiany jeszcze bardziej by pogłębiło tą patologię. Ciekaw jestem ile z was było w aptece i dowiedziało się że tego leku nie ma ale damy zamiennik, lub tego leku nie ma bo nie ma w hurtowni bądź tego leku nie ma bo ta firma już nie produkuje ale za to jest taki sam zamiennik który akurat nomen omen jest na półce. I teraz się zastanówcie skąd to wynika
Czy to prawda,że zdrowia nie kupisz za żadne pieniądze - pyta pacjent....
A któż Ci takich głupot na opowiadał - odpowiada Lekarz osiągający profity z korupcjogennego styku Prywaty i Państwa ( gabinet / oddział).
Świerzb świeży może być?
Oczywista oczywistość, której Suweren nie pojmie...
Stare, znałem!
Poprosze jakieś nowe newsy!
ZAWSZE !!!!!!! możesz dostać najtańszy zamiennik w aptece
w odwrotną stronę to nie zadziała !!
Bo aptekarz nie wybierze odpowiedniego leku do twojego zestawu
np. dziesięciu innych leków aby się razem te leki nie "pogryzły"
Wyjaśnij nam dokładniej na czym polega gryzienie się leków z tą samą substancją aktywną, oraz dlaczego "w odwrotną stronę" nie zadziała, czyli dlaczego mając wpisaną na recepcie substancję aktywną aptekarz odmówi mi konkretnego leku ją zawierającego.
Może być z dużą ilością wykrzykników.
Nie jestem pewna, ale marża apteki od taniego i drogiego leku może być podobna.
Jest dokładnie identyczna, jeśli lek jest w tej samej grupie (zwykle obejmuje wszystkie leki z tą samą substancją). Wyjątek to te wprowadzone przez PiS dziury w ustawie i rozumiem, że to próbują naprawić.
Poza tym, można ich ustawowo zobowiązać do informowania pacjenta o lekach od najtańszego do najdroższego.
Potem można już tylko faworyzować lek nie zamawiając innych -na to też ustawa może pomóc.
Lekarz przepisywał mi najdroższy lek. To w aptece zaproponowano mi lek o tym samym składzie i znacznie tańszy.
Gdy podczas wizyty zapytałam dlaczego ten najdroższy, nie usłyszałam nic.
Od lat aptekarze są ustawowo zobowiązani do informowania o istnieniu tańszych odpowiedników i zamiany na życzenie.
Od lat :)
Rencista drogiego nie kupi i odejdzie, tańszy kupi - więc jest zysk.
Żona opowiadała, że jak studenciaki przychodzą po leki - ten za drogi, inny też. No to tylko 10 prezerwatyw poproszę.
Pacjenci przychodzą po lek, no, nazwy nie pamiętam... no... ten co go w TV reklamują!
Najważniejsza rzecz dla każdego rządu - znaleźć kreta, czy też sygnalistę, jak kto woli.
Miłkowski jest z PiS. Został, ale pewnie teraz poleci. Szkoda, bo sam pomysł wypisywania nazwa substancji jest dobry.
U ciebie też nie.
Wyzwiskami nadal sypiesz...
Po zmianach Niedzielskiego/Szumowskiego/Miłkowskiego takiej możliwości nie będzie. Ma być tanio dla ministerstwa zdrowia, a nie zdrowo i tanio dla pacjenta.
Masmix nigdy nie zastąpi masła !
Spadaj lobbysto farmaceutyczny.
Twoje porównanie jest kretynskie, bo piszesz o prodkuktach z różnym skladem.
Jak lek ma taki sam sklad (substancje aktywne), to ma takie samo dzialanie.
Ale oczywiście będziesz naganial na drogie leki z korporacji.
Jeśli będziesz miał receptę na tłuszcz mleczny 82%, to przecież masmiksu ci nie wcisną.
Ale mogą ci wcisnąć te 18% czegoś, na co jesteś np. uczulony, albo zwyczajnie akurat u ciebie powoduje biegunkę. Który pacjent czyta w aptece skład leku od A do Z? I pamięta, który nośnik na niego źle działa? Substancja czynna, i do przodu...
Przy leczeniu jednorazowym nie ma to oczywiście znaczenia, ale przy długoterminowym leczeniu lekiem już wypróbowanym na konkretnym pacjencie powinna być możliwość kontynuacji. A to już będzie zależeć wyłącznie od dobrej woli właściciela apteki (żeby miał lek na stanie) i konkretnej osoby wydającej. Jak się pojawia więcej zmiennych w procesie, to rośnie prawdopodobieństwo wtopy.
Bardzo podoba mi się naiwna wiara w to, że lekarz czyta ChPL każdego leku pod kątem laktozy, glukozy, glutenu i innych wypełniaczy i dopasowuje je do swojego pacjenta.
To urocze, ale totalnie nierzeczywiste.
Ale lekarza ma i wiedzę, i możliwości, aby dopasować lek do chorób współistniejących pacjenta, czy też jego "preferencji" zdrowotnych.
Nawet, a w zasadzie szczególnie, gdy pacjent zgłasza problemy. Bo to akurat jest oczywiste, że nie zawsze za pierwszym razem "trafi się w dziesiątkę". Wiadomo, że lekarz na ogół na początek przepisuje leki, które mu się sprawdziły u większości pacjentów.
Pomijam sytuacje, gdy przepisuje "na zlecenie", bo i tak bywa, o czym doskonale wiemy.
Naprawdę nie rozumiem, że to jest takie trudne do zrozumienia.
Jestem tylko skromnym 'zwykłym' potencjalnym pacjentem.
Różne 'fikołki' z zamiennikami (to nic, że tanie, ale przecież to prawie to samo...) znam z autopsji w trakcie leczenia szpitalnego.
Na moje szczęście nie wmówiono mi, że anilana z wełną to jest to samo co wełna z odrobiną anilany... !
Nie pozdrawiam, tylko przypominam, że chamom wstęp zabroniony na tym forum. Na nasze szczęście jeden cham nie czyni z tego forum rynsztoka !
No bez przesady, przykład z masmixem jest nie adekwatny.
Raczej masło szwedzkie i masło polskie z Biedronki.
A słyszałeś co to jest biodostepność, różnice mogą być, z naciskiem na mogą.
Ha, ha ha, bardzo dobre porównanie.