Czteromiesięczna Nadia do Klinicznego Szpitala Wojewódzkiego w Rzeszowie trafiła w zeszłym tygodniu. Miała złamaną nogę, rękę, urazy głowy i objawy dziecka maltretowanego oraz potrząsanego. Przeszła operację, teraz utrzymywana jest w śpiączce farmakologicznej na oddziale intensywnej terapii. 25-letniemu ojcu i 20-letniej matce przedstawiono zarzuty znęcania się nad niemowlęciem. On się nie przyznał, ona – częściowo.
Do dramatu na Podkarpaciu doszło pięć miesięcy po śmierci ośmioletniego Kamila z Częstochowy, zakatowanego przez ojczyma, który bił go, polewał wrzątkiem i sadzał na gorącym piecu. Każdego roku w Polsce stwierdzanych jest prawie 4 tys. przestępstw fizycznego i psychicznego znęcania się nad dziećmi według definicji z art. 207 kodeksu karnego.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Starsi ludzie w komunikacji miejskiej są naprawdę, mimo wszystko, niewielkim problemem. Problemem są rodzice nie szanujący swoich dzieci, ale też nie szanujący innych ludzi w swoim otoczeniu. Dziecko rośnie i uczy się, że brak szacunku i przemoc fizyczna i psychiczna to standard. I tak też się zachowuje wobec rówieśników. Mało tego rodzice, gdy dowiadują się, że dziecko stosuje wobec rówieśników przemoc, albo to bagatelizują, albo utwierdzają je, że postępuje właściwie. I tak to się nakręca.
A może można byłoby nie stać przy drzwiach i dać usiąść przewracającemu się staruszkowi ? Jednak macie narobione w tych swoich główkach.
Ja zrozumiałam, że zamiast wyzywać, należy powiedzieć "przepraszam". I raczej dobrze zrozumiałam,bo na tej zasadzie jeszcze się nie zawiodłam.
O wiele gorsi są staruchowie za kierownicą, którym regularnie zdarza się kogoś zabić, czy staruchowie przy urnie wyborczej, którzy w swej starczej masie popierają faszystów z PiS.
to mnie troche dziwi szczerze mowiac.. ok jestem ze starego pokolenia (rocznik 52) - moze w miedzyczasie cos sie zmienilo
ale w moich czasach karcenie fizyczne dzieci bylo w sumie moze nie norma ale tolerowane spolecznie
w dodatku cale zycie dorastalem a potem potem sam bylem w kregach zawodowych wojskowych
od razu powiem ze ani ja ani zadne z mojego rodzenstwa nie bylo nigdy bite bo oboje rodzice (urodzeni i dorastajacy jeszcze przed IIWS) nie uwazalali kar fizycznych za wlasciwe, nigdy tez nie uderzylem swoich dzieci ani oczywiscie tym bardziej moje dzieci nie bija moich wnuczat
nie mniej wiem ze zarowno w pokoleniu moich rodzicow jaki i w moim - zupelnie normalni skad inad ojcowie (nie pisze to jakis psycholach katujacych dzieci) karcili fizycznie synow, ale nigdy corki
uwazalo sie ze w procesie wychowawczym dorastajacego syna trzeba czasem "utemperowac".. wychowywalem i syna i corke - zgadzam sie nawet z tym ze w wychowywaniu syna trzeba czasem wprowadzic pewien autorytaryzm (nie koniecznie polegajacy na biciu - sa inne metody) a z corka jednak "sie negocjuje" :-)
to samo dotyczy przemocy rowiesniczej - a moich czasach to bylo calkiem normalne ze chlopaki sie czasem "poboksowali" - i jeszcze tego samego dnia wieczorem a najdalej nastepne wciaz byli dobrymi kumplami, ale zjawisko bijacych sie dziewczyn wtedy w zasadzie nie istnialo... one owszem potrafily sobie niezle dokuczyc - ale wyzwiskami, plotkami, intrygami - piesci raczej nie szly w ruch... nie widzialem tez chlopakow bijacych dziewczyny... zostanie "damskim bokserem" byloby wstydem... owszem zdarzalo sie ze dziewczyna dala w pysk chlopakowi z tak zwanego liscia... no ale to za zwyczaj bylo w pewnym kontekscie...
dlatego dziwi mnie ze teraz dziewczyny/nki sa czesciej statystycznie ofiarami przemocy fizycznej - rowiesniczej czy w rodzinie... o ile jesli chodzi o przemoc seksualna to to napewno jest prawda o tyle jesli chodzi o bicie to sie dziwie...