Jak było w pierwszym tygodniu szkoły po półrocznej nieobecności? Kolejki do szkół i przedszkoli powoli topnieją. Tam, gdzie czekało się długo, dyrekcje uruchamiały systematycznie kolejne wejścia albo zmieniały plan tak, by część dzieci zaczynała wcześniej lub później.
Rodzice zdążyli już też wypełnić zgody na mierzenie temperatury. Niektórzy musieli podpisać też bardziej kontrowersyjne oświadczenia o braku roszczeń związanych z ryzykiem zakażenia się COVID-19. Podobne oświadczenia mieli podpisywać rodzice przedszkolaków w maju ("Rząd przerzucił odpowiedzialność za zdrowie dzieci na samorządy, te na dyrektorów, a teraz dyrektorzy chcą przerzucić na rodziców" – oburzają się opiekunowie). Taka papierkowa robota mocno spowalniała cały proces porannego przekazywania dziecka do placówki. Ale i ona się już skończyła.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze
Takie przepisy.
Przepisy są takie, że jak dziecko ma skończone 7 lat, to rodzic może podpisać zgodę na jego samodzielne wychodzenie ze szkoły.
Popatrzcie czasem dalej, niż na czubek własnego nosa. Nie wszystkie dzieci mieszkają w pobliżu szkoły i maja do niej 5-10 minut na piechotę. Moje młodsze dziecko (10-latka, 4 klasa) ma do szkoły 1.7 km w jedną stronę, w tym przejście przez 4-pasmową ulicę bez świateł. Rano podwożę pod szkołę (przecież nie zaprowadzam pod drzwi ani do szatni, nosa nie obcieram, za rączkę nie prowadzę - tylko podrzucam w pobliże szkoły), po południu wraca do dziadków, którzy szczęśliwie mieszkają bardzo blisko szkoły. W szkole samochodem jesteśmy w 2 minuty, na piechotę - w 20. I ja i ona możemy rano o te 20 minut później wstać.
W tej samej klasie jest kilkoro dzieci z osiedla odległego o 3 km od szkoły, do którego trasa w większości poboczem bardzo ruchliwej drogi przelotowej, którą cały dzień walą tiry. Tam w ogóle nie chodzi o oszczędność czasu, a o zwykłe bezpieczeństwo dziecka.
Wiem, wiem, nie takie rzeczy nasi dziadowie 100 lat temu robili, brnąc w śniegu przez 10 km w jedną stronę do nieogrzewanej klasy...
U mnie w firmie ojciec odwozi i _przywozi_ córkę z drugiej klasy. Liceum.
Tak jak piszesz, oczywiście sytuacje są różne - ale zauważę tylko, że ogólnie 20 minut to (dla młodej i zdrowej osoby) naprawdę krótki spacer. A jedną z przyczyn coraz bardziej niepokojącej nadwagi u dzieci jest brak tego regularnego, codziennego ruchu.
3 kilometry to jest niby dużo?
Dla, dajmy na to, ośmiolatka w grudniu przy -10 st.C ze śniegiem po kolana, albo na jesieni w deszczu i przy silnym, lodowatym wietrze, pieszy dystans 2x3 km (tam i z powrotem) to jest dużo. Nie żadne niby, ale po prostu - dużo.
I słusznie, bo sobie zrobi randkę z powrotu ze szkoły.
I Tatuś będzie niańczył, bo ma chora wyobraźnie.
A sierota powoli rośnie!
Po ruchliwej drodze bardzo dużo!
Po polnej raczej mało.
Nie wątpię, dlatego spacerujemy, biegamy i jeździmy na rowerze/rolkach/hulajnodze. I to wybieram dla mojego dziecka jako aktywność ruchową zamiast "spaceru" wzdłuż ruchliwej drogi ze spalinami tirów w pakiecie.
Masz racje, trzeba tylko zlikwidował samochody!
Dzięki sukcesom ministry Zalewskiej"
Narzekacie na wybitnego matoła.
A Wasz kochany Prezes
jest bez oczywiście bez winy..
Moje gratulacje.
A skąd takie wnioski? Przez kogo kochany? Bo na pewno nie przeze mnie
Moje dzieci chodzą do szkoły we własnych maseczkach. Ja daje radę je wyposażyć.
Ale myśl trochę dalej niż czubek własnego nosa. Wiesz ile dzieci chodzi do szkoły w Polsce? Jaki jest miesięczny koszt maseczek? Żeby ludzie się nie zarażali to i ci w biurach musieliby nosić maski. To jest nadal towar deficytowy i takich ilości podejrzewam że nie da się nawet zapewnić. Stąd jak się zapewne domyślasz dowolność w noszeniu maseczek w szkołach która łaskawie ministerstwo zaproponowało. Twoje dzieci w maseczkach nic nie zmienia, wszystkie muszą mieć żeby dzialalo.malo tego muszą je często i prawidłowo zmieniać.
Mimo głupoty rządzących,
co nie chcą słuchać lekarzy
zachorowań jest prawie najmniej w Europie.
Większość społeczeństwa sie słucha lekarzy.
Troche młodzież zepsuła statystykę wakacjami i samolotami.
Pochorują się, to dojdą do rozumu.
Zeby tylko nie umarli, bo nikt sie nie dowie ich błędów.
Byłaby lepsza edukacja, gdyby nie zlikwidowali g.......
Byłoby lepiej odbierac dziec, gdyby nie z ......
Byłoby lepiej gdyby, rzadził rozum, a nie g.....
za twoich czasów nie było internetu... to znaczy że jak teraz wyłacza to też bedzie OK.
Myślisz że podwożą te dzieciaki 300m?
Sprawa jest bardzo prosta,
chodzi o zmniejszenie trupów dzieci na drogach.
Kumasz!
Czy chcesz odbierać dzieci ze szkoły?