Piotr Zychowicz, popularny w kraju autor i redaktor naczelny „Do Rzeczy Historia”, mając do wyboru nazwanie ulicy imieniem Żołnierzy Armii Czerwonej i Żołnierzy Wehrmachtu, bez wahania wybiera drugą opcję. „Bohatersko walczyli z bolszewizmem, który był gorszy niż narodowy socjalizm” – uzasadniał na Twitterze, tłumacząc się później, że był to żart. Albo ma więc kiepskie poczucie humoru, albo jest historycznym rewizjonistą. Możliwe, że wszystko naraz.
To nie jest wybór między dżumą a cholerą. To wybór między dżumą a dżumą. Piotr Zychowicz nie tylko dzieli totalitaryzmy na lepsze i gorsze, ale powiela mit dobrego Wehrmachtu, z którym Niemcy rozliczali się w drugiej połowie lat 90.
Wszystkie komentarze
Ruscy nie? Ciekawe... Bolszewizm ma na sumieniu znacznie więcej ofiar, niż nazizm. W tym Polaków, w tym zgładzonych na podstawie rozkazów, dotyczących konkretnie osób narodowości polskiej. To były dwa ludożercze systemy, a nie jeden zły (Niemcy), a drugi nie taki zły (Sowieci). Po stracie, jak się dziś ocenia, 47 milionów obywateli w wyniku II wojny światowej, Rosja Sowiecka straciła kły, była wypalona, Stalin był stary i po kilku latach zdechł, tylko dlatego Sowieci nie kontynuowali na poprzednią skalę swoich ludożerczych praktyk, a nie dlatego, że byli w czymkolwiek lepsi/inni od Niemców.
mylisz się. z rak sowietów zginęło więcej Polaków niż ze strony Niemców. System mordownia był inny. Niemcy stosowali odpowiedzialność zbiorowa jako przynależność etniczna. Rosjanie jako przynależność etniczna z powiązaniami krwi ( rodziny). Wysyłano na sybir cale rodziny. Rodziny nauczycieli, policjantów, wójtów, inteligencji.
Możesz sobie wybrać sposób na życie lub śmierć jednego lub drugiego okupanta. Niemcy zabierali tylko życie. Rosjanie dusze i .....tez życie
masz całkowitą racje
> Ruscy nie?
Nie. Ich celem było wyniszczenie określonych grup społecznych, ale nie narodu jako całości, co było docelowym zamierzeniem Niemców.
> Bolszewizm ma na sumieniu znacznie więcej ofiar, niż nazizm.
Globalnie tak, to też zależy jak liczyć. Natomiast jeśli chodzi o Polskę - absolutnie nie. Zdecydowana większość ofiar bolszewików to obywatele samego ZSRR.
> Stalin był stary i po kilku latach zdechł, tylko dlatego Sowieci
> nie kontynuowali na poprzednią skalę swoich ludożerczych praktyk
Bredzisz. W powojennym okresie stalinizmu w Polsce Sowieci i ich lokalni agenci mordowali tysiącami, nie milionami jak wcześniej hitlerowcy. Przypominam - rozmawiamy z punktu widzenia strat polskich, a nie globalnych.
@2102gustaw
> mylisz się. z rak sowietów zginęło więcej Polaków niż ze strony Niemców.
Bredzisz. Na skutek działań niemieckich zginęło ok. 5 milionów przedwojennej ludności Polski, z rąk Sowietów 0,5-1 mln. Chyba, że do polskich ofiar hitlerowców nie wliczasz obywateli polskich narodowości żydowskiej (jakieś 3 mln), ale to wciąż wychodzi na niekorzyść Niemców.
> Niemcy zabierali tylko życie. Rosjanie dusze
Nie ma czegoś takiego jak "dusza".
Jakiej modzie? To nie moda tylko sprzedajność. Dziś lepiej płacą za dobre słowo o Wehrmachcie niż o Armii Czerwonej. I tyle.
Czy można porównywać totalitaryzmy? Lepiej spojrzeć na fakty. Za Wehrmachtem stał pomysł na fizyczne unicestwienie całych zbiorowości. W tym polskiej, kiedy już niemieccy osadnicy umoszczą się na Zamojszczyźnie i reszcie terytorium i obejdą się bez ciemnych robotników po czterech klasach. Nie wychwalając PRL - utrzymywanej z pomocą dywizji ZSRR - trzeba powiedzieć, że to było grubo co innego.
Gdzie tam po czterech, po dwóch i to w porywach. I wcale nie chcieli się obejść. Słowianie mieli być niewolnikami, nie wszyscy (Czesi) i pracować na nową rasę panów.
Za bolszewizmem stał również pomysł na fizyczne unicestwienie całych zbiorowości. W dużej mierze pomysł zrealizowany.
Niewolnikami bylibysmy w najbardziej optymistycznym scenariuszu.
"Kto naukę historii chce traktować jak dziwkę, ten sobie samemu wystawia bardzo wymowne świadectwo”, zastanawiam sie czy w tym przypadku ten Zychowicz spelnia role "pimpa" czy "johna", anyway....
Paweł Jasienica pisał, że „Nauka historii to nie dziwka, którą można wynająć na rogu ulicy i skłonić do wszelkich łamańców. Kto naukę historii chce traktować jak dziwkę, ten sobie samemu wystawia bardzo wymowne świadectwo”. I tu już się żarty kończą . IPN powołany do pisania historii , jej nie pisze lecz fałszuje . I o tym pisze Jasienica . Jeżeli piszemy o Piłsudskim to nie omijajmy całej prawdy o nim należało by również odsłonić jego drugą stronę tą ciemniejszą której się wstydzimy . Kiedy piszemy o bohaterze narodowym „Łupaczce” to napiszmy też czemu on mordował i pacyfikował wioski zamieszkałe przez Białorusinów i za to był skazany przez sąd i stracony . Podobnie bohaterska „ INKA” A bohaterskie dowództwo AK które wysłało młodzież i dzieci do walki gołymi rękoma z bezwzględnymi Niemcami uzbrojonymi po zęby. Bo panowie generałowie chcieli rozegrać swoją polityczną grę , dla nich nic nie znaczyli bohaterscy powstańcy . O podjęciu walk w stolicy zadecydowano 21 lipca 1944 r. na spotkaniu generałów Tadeusza Komorowskiego "Bora", Leopolda Okulickiego „Niedźwiadka” i Tadeusza Pełczyńskiego „Grzegorza”. Gen.Okulicki na tym spotkaniu mówi : Krew się będzie lała potokami , mury będą waliły ,aż opinia światowa zmusi Aliantów do wycofania ustaleń z Teheranu i Jałty. Tak też panom generałom był wiadomy efekt tego powstania . Do którego „Bor” Komorowski świadomie wysłał na pewną śmierć około 45tyś młodzieży i dzieci z tego zginęło 18 tyś. 25tyś . odniosło rany. A w sumie z ludnością niezaangażowaną w powstanie 200 tyś. ofiar i zrujnowana Warszawa. Nie licząc 3,5 tyś żołnierzy dyw. Kościuszkowskiej idących na pomoc walczącej Warszawie. Historycy w tym widzą tylko Bohaterską AK , zapomnieli o AL. I BCH .
Za zagrożenie rozstrzelaniem i wygnanie z Warszawy proszę podziękować inicjatorom Powstania. Ci, którzy zginęli, im zawdzięczają swoją bezsensowną śmierć. Sowieci Pana rodzinę oszczędzili. Rodziny tych, którzy zginęli w Katyniu, tych, którzy zamarzli na Syberii, tych, którzy zmarli z głodu w Kazachstanie, nie miały takiego szczęścia. Nie mówiąc o tych rodzinach, których bliscy zostali zamęczeni w katowniach NKWD i UB po wojnie. W czasie... pokoju?