PROF. ROMAN KUŹNIAR: Właśnie tego należało się spodziewać. Najpierw Rosjanie stawiali zaporę ogniową: marszczyli brwi, rzucali gromy. Ta słowna ofensywa miała na celu zniechęcenie Zachodu, osłabienie jego determinacji. Chodziło też o to, by uaktywnić tzw. przyjaciół Rosji na Zachodzie. W przeszłości ta taktyka przynosiła efekty, Zachód pod rosyjską presją się wycofywał. Przypomnijmy sobie, co się działo, gdy Jelcyn groził płomieniami nowej zimnej wojny, gdyby NATO rozszerzyło się na wschód. Przecież o tym, że w Sojuszu mają się znaleźć państwa bałtyckie, Moskwa w ogóle nie chciała słyszeć, bo byłoby to przekroczeniem "czerwonej linii". Tym razem ta taktyka nic nie dała, bo Rosjanie, napadając na Ukrainę, zapracowali na swoją opinię i na stanowczość Zachodu.
Wszystkie komentarze