Nie jesteśmy społeczeństwem zamkniętym. Odsetek ludzi dziedziczących przynależność klasową ojca wynosi 30-32 proc. Innymi słowy, reszta zmienia pozycję, zwykle awansując - mówi socjolog, prof. Henryk Domański.

AGATA NOWAKOWSKA, DOMINIKA WIELOWIEYSKA: Na transformacji skorzystała głównie dawna partyjna nomenklatura - prawda czy mit?

PROF. HENRYK DOMAŃSKI*: Uczestniczyłem w badaniach, które miały odpowiedzieć na pytanie, czy w krajach postkomunistycznych wyłaniają się nowe klasy społeczne, czy kapitał polityczny dawnych członków partii zamienił się w ekonomiczny, na ile nomenklatura - osoby należące do PZPR i zajmujące w partii jakieś stanowisko - stała się właścicielami. Były to badania porównawcze, które przeprowadzono w latach 1993-94, na ogólnokrajowych próbach w Bułgarii, Polsce, Czechach, Rosji, Słowacji i na Węgrzech.

icon/Bell Czytaj ten tekst i setki innych dzięki prenumeracie
Wybierz prenumeratę, by czytać to, co Cię ciekawi
Wyborcza.pl to zawsze sprawdzone informacje, szczere wywiady, zaskakujące reportaże i porady ekspertów w sprawach, którymi żyjemy na co dzień. Do tego magazyny o książkach, historii i teksty z mediów europejskich. 
 
Anna Gamdzyk-Chełmińska poleca
Podobne artykuły
Więcej
    Komentarze
    ,Mnie tylko ciekawi ze skoro ludzi z jako takimi dochodami w Polsce jest tak mało (10%) to skąd ci ludzie maja na mieszkania po 1 mln w Warszawie no skąd ?? kradną sprzedają się czy co ? Pytam z ciekawości bo sam chciałbym się stać dumnym właścicielem mieszkania w Wawie.
    @wiatrm81 Byle programista w Warszawie zarabia w granicach 8-10 tysięcy. Stać go na spłatę kredytu hipotecznego od miliona zł.
    już oceniałe(a)ś
    17
    5
    @wiatrm81 To przyjedź do Warszawy, znajdź sobie jakąś pracę, weź kredyt i tyle...
    już oceniałe(a)ś
    19
    4
    Panie Profesorze - proszę się przyjrzeć jak mocną pozycję maja robotnicy wykwalifikowani na Zachodzie - ale tam jest wyższa kultura pracy i mniej upolitycznione związki zawodowe, które dbają o przestrzeganie praw pracowniczych - a w Polsce wiemy jak to wygląda - dyktat często tępych i pazernych pracodawców.
    @plantin A jaka pozycję mają wykwalifikowani górnicy w Polsce? Płace, emerytury. Za PRLu powstał zakład, a wokół niego wyrosło miasto. Zakład zatrudniał w latach 80-tych nawet do 10 tys. pracowników, była przyzakładowa szkoła zawodowa (zawodówka, technikum i liceum, dzienna i wieczorowa), uczniowie nawet na praktyce nieźle zarabiali. Teraz zakład zatrudnia 1 tys. osób, a robotników tylko ze średnim wykształceniem.
    już oceniałe(a)ś
    3
    1
    Czy ten facet kpi? 1) Do spółek polonijnych w latach 80tych nie brano byle kogo, tylko osoby "zaufane" i "sprawdzone" 2) "kapitał społeczny"? W sensie, że wiedzieli, komu trzeba posmarować, albo mieli kumpla w lokalnym US, który mógł załatwić udupienie konkurencji, albo chronić przed kontrolą? 3) W. Kieżun podaje nieco inne dane - on podał dane dla trzech grup przedsiębiorców i pokazał, że im większy i bogatszy przedsiębiorca, tym większy procent nomenklatury.
    już oceniałe(a)ś
    11
    3
    Słowo komentarza. Posługiwanie się pojęciem "klasy społecznej", wraz z przywołaniem Karola Marksa, w taki sposób, jak czyni do prof. Domański jest mylące. Klasa to nie "właściwość" grupy ludzi, ale "relacja" tej grupy do innych grup. Przy czym - zgoda - dostęp do czynników produkcji ma tutaj największe znaczenie. Bynajmniej nie jest to uwaga czysto akademicka. Twierdzenie, że ileś tam procent osób "awansowało" klasowo jest bezużyteczne bez wiedzy o całej strukturze klasowej. Zresztą metafora drabiny, którą posługuje się Domański dobrze to ilustruje: nie można wspiąć się na wyższy szczebel, jeśli ktoś wyżej nie ustąpi ci miejsca. Czyli nie spadnie lub nie wyjdzie jeszcze wyżej. Ale drabina ma swój koniec. Na szczycie nie może być zbyt tłoczno, bo konstrukcja się zawali. Prof. Domański sprytnie pomija ten aspekt.
    już oceniałe(a)ś
    4
    0
    "Promowanie szkolnictwa zawodowego byłoby bardzo silnym mechanizmem utrwalania nierówności. Z wszystkich badań wynika, że wybór edukacji zawodowej zamyka szanse dalszego awansu edukacyjnego, a w związku z tym i zawodowego. Jest to typowy ślepy tor. Z punktu widzenia wyrównywania szans życiowych jest to polityka zabójcza." Ciekawy, bardzo ciekawy poglad - zastanowia jednak dlaczego w Niemczech, Francji, Wloszech gdzie "trade schools" maja takie znaczenie, nikomu do glowy nie przyjdzie, ze ta droga jest droga donikad. Moze nastepne pokolenie profesorow w Polsce wygramoli sie z okopow myslenia regionalnego i spojrzy przychylniej na doswiadczenia spoleczenstw gdzie wartosc pracy jest ceniona za konkret a nie dlatego bo daje awans spoleczny
    już oceniałe(a)ś
    1
    1
    Owe 10% to składanka tych co mieli już pieniądze wcześniej, tych których wygenerowały pierwsze rządy po 1989 pozwalające na olbrzymie przekręty, tych co uwłaszczyli się na majątku państwowym gdzie przeprowadzano dzikie prywatyzacje zakładów poniżej ich rzeczywistej wartości rynkowej (znane są przykłady sprzedaży przedsiębiorstw które miały zasoby pieniężne większe niż cena za jakie je kupiono). Niestety dzięki pierwszym rządom Mazowieckiego i Bieleckiego Polacy wylądowali tu gdzie są obecnie, kolejne rządy tylko ten stan utwierdzały.
    @sdc_k71 Co znaczy ponizej rzeczywistej wartosci rynkowej? Wartosc rynkowa przedsiebiorstwa to tyle ile ktos chce za nie zaplacic. Owszem byly przedsiebiorstwa, ktore mialy wieksze zasoby pieniezne niz zaplacona cena... a jak wygladaly ich dlugi? Jak wygladal ich majatek staly? Jak wygladaly ich perspektywy sprzedazy? Niemcy prywatyzujaca przedsiebiorstwa dawnej NRD czesto placili przyszlym wlascicielom zeby je wzieli i uratowali z tego chlamu chociaz co sie da albo sprzedawali za jedna marke. ALe tez uwineli sie z prywatyzacja NRD w 3 lata. A my sie wciaz z tym szmelcem wozimu
    już oceniałe(a)ś
    10
    9