Krzysztof Sobański mieszka z żoną na parterze kamienicy zamienionej w twierdzę. Drzwi i brama są zabite deskami.
Sobański wypycha z bramy sklepowy wózek. W wózku osiem pięciolitrowych baniaków. Sobański pcha wózek kilkanaście metrów. Przy kościele, pod drewnianym krzyżem, stoi hydrant z wodą. Sobański napełnia baniaki wodą, pakuje do wózka, wraca do kamienicy.
Codziennie robi po wodę kilka kursów.
Przed Wigilią Sobański latał z baniakami jeszcze częściej, bo woda była potrzebna, by ugotować pierogi z kapustą i grzybami, wypatroszyć karpia. Grażyna Sobańska, jego żona, więcej świątecznych potraw nie gotowała - szkoda jej było wody. Na wieczerzę pojechali do córki.
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Materiał promocyjny
Wszystkie komentarze